Sami sobie zgotowaliśmy ten los. Recenzja Pokemon Scarlet i Pokemon Violet

Dawno nie miałem takiego kłopotu z oceną nowej gry Pokemon. Ta gra to istny festiwal różnych decyzji wyciągniętych ze Sworda/Shielda i Legends: Arceus. Czy to się udało?

Zanim zaczniemy:

Pokemony od początku swojego istnienia zrobiły 118 miliardów dolarów i są największą na świecie marką.

W środę 23.11.2022 TPCi poinformowało, że sprzedało 10 MILIONÓW kopii gry Pokemon Scarlet/Violet w ciągu 3 dni od ich wydania. Największa sprzedaż w tak krótkim czasie w historii.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości dystrybutora gier Nintendo – CQE, które przekazało kod gry Pokemon Scarlet (z tej gry pochodzą też screeny), oraz dzięki mojemu osobistemu zakupowi gry (za moje własne, osobiste, zarobione ciężko pieniądze) Pokemon Violet w wersji pudełkowej.

Recenzja jest wyłącznie moją subiektywną opinią. Przed napisaniem recenzji nie oglądałem, ani nie czytałem recenzji innych redakcji, serwisów, czy osób.

Recenzja napisana na podstawie gry w wersji 1.0.1

Recenzja może zawierać spoilery fabularne i związane ze światem Pokemon. Jeśli nie chcesz czytać całej recenzji, ale chcesz wiedzieć, czy warto kupić nowe Pokemony, moja odpowiedź brzmi: warto.

Pokemon Scarlet/Violet pojawiło się na całym świecie 18 listopada 2022 roku. I od samego początku wzbudziło niemałą burzę. To największa gra Pokemon – tu nie ma żadnej dyskusji. Ale to też… najbardziej technicznie niedopracowana gra Pokemon.

Co tam w Pokemonach?

Zasada jest taka sama jak przy wszystkich pozostałych głównych grach serii – musimy zostać mistrzem Pokemon. Nie ma innej opcji – w każdej grze Pokemon – gra formalnie kończyła się, w momencie wygrania ligii i pokonania aktualnego Championa całej krainy.

Inaczej jest w Scarlet i Violet. Gra od samego początku w trailerach sugerowała nam, że czekają nas aż 3 ścieżki fabularne prowadzące do zakończenia. Nie tylko można zostać Mistrzem Pokemon (po raz 30), to jeszcze możemy rozwikłać zagadkę tajemniczych leczniczych roślin Pokemon, lub ubić zły team w odrębnej ścieżce fabularnej. “WOW! SUPER!” Pomyśleliśmy. Będzie można zobaczyć napisy końcowe wykonując inne questy niż pokonywanie ligi! A gówno prawda. Wszystkie trzy ścieżki fabularne są ze sobą powiązane, a i tak gra kończy się w momencie ukończenia ligii Pokemon i zostania Championem. Ja czuję się tu mocno oszukany.

Jeszcze nie wiem co mnie czeka…

Samą zabawę prowadzimy w krainie o nazwie Paldea, którą wzorowano na Hiszpanii (i trochę Portugalii). To bardzo klasyczny region (w stosunku co ostatnio serwowało nam Game Freak (o was USUM mówię!)), posiadający klasyczne gymy i otwarty świat, w który jesteśmy wrzucani na głęboką wodę już od samego początku niczym w Legend of Zelda: BoTW. Sama Paldea w sumie bardzo mi się podoba. Jest ciekawa i zróżnicowana krajobrazowo. Ma kilka fajnych smaczków w postaci 10 naturalnych pięknych miejsc, czy ładnych organicznych biomów. Ogólnie jest co zwiedzać, bo Paldea jest też ogromna. Inaczej jest z miastami. Są puste, malutkie, dziwnie brzydkie, dość straszne… miasta zbudowane są jak w starych grach Pokemon – 3 budynki na krzyż i 20 mieszkańców. Totalnie nie pasuje to do całego świata. Wyobraźcie sobie, że jedziecie drogą i nagle od razu wyrasta wam wieżowiec, potem drugi, mijacie je i nagle wszystko znika. Jakby powstała nagła kolebka życia w niesamowicie pustym świecie. Ale jest jedno miasto które skradło moje serce i jest to lodowe Montenevera, które zaprojektowane jest wyjątkowo ładnie i posiada niesamowicie zimowy klimat (zwłaszcza w nocy).

W głównym mieście do którego trafiamy na samym początku gry znajduje się też Szkoła Ninja (#pdk). To całkowicie nowy aspekt w Pokemonach. Nie jesteśmy posyłani w podróż by zostać mistrzem świata, tylko trafiamy do szkoły, w której się uczymy, realnie odbywają się lekcje Pokemon, a jednym z egzaminów jest “znalezienie własnego skarbu” (i tu całe na biało wchodzą te trze ścieżki fabularne).

Oddawaj mnie mojo kanapke!

Pomysł i projekt szkoły bardzo mi się spodobał. Pokelekcje były bardzo fajnym dopełnieniem samouczka. Przedstawione w ciekawy sposób, kończą się potem egzaminami! Dowiedziałem się tam wielu rzeczy, których nie znałem/nie pamiętałem wcześniej. Pierwszy raz też – całkowicie oficjalnie – poznajemy jaki jest spawn-rate shiny Pokemonów! W szkole są również miejscówki typu stołówka, czy gabinety innych nauczycieli. Mamy też swój własny pokój w bursie szkolnej. Dla mnie pomysł bardzo trafiony.

I to właśnie szkoła wysyła nas na podróż po całym świecie. Paldeańska kraina przedstawiła nam 104 całkowicie nowe Pokemony. Niektóre z nich to ewolucje znanych już nam wcześniej stworków. Sam design nowych Pokemonów to dla mnie w większości udane projekty z na prawdę drobnymi wyjątkami. Projekt legendarnych okładkowych Pokemonów też dowiózł. Koraidon i Miraidon to fajnie i interesująco zaprojektowane Pokemony, które w Paldei są naszym środkiem transportu. Projekt to jedno, ale sterowanie to drugie. Nasz pojazd zachowuje się czasami bardzo toporne i ciężko, nie zawsze da się gdzieś wskoczyć, czy podjechać, spadki animacji potęgują tą trudność i toporność. Natomiast cieszę się, że mamy teraz tylko jeden pojazd, a nie jak w Legends: Arceus – kilka Pokemonów w których każdy robi coś innego. Wolę zdecydowanie jednego Pokemona do wszystkiego, niż żonglowanie kilkoma stworkami, które w L:A mnie denerwowało.

Otwarty świat w pełnej okazałości. Graficznie “przepiękny” (tak, mamy 2022 rok)

Tym bardziej, że wszystkie Pokemony pojawiają się teraz na otwartym świecie i te najmniejsze stworki są na prawdę malutkie i niewidoczne dla nas na pierwszy rzut oka. Co chwile gra zatrzymywała się na ekranie walki, bo wdepnąłem w jakiegoś mało widocznego Flabebe, czy innego Marilla. Powinna być zdecydowanie opcja włączenia większej przejrzystości stworków na mapie, lub ich odpowiedniego oznaczania. Tym bardziej, że niektóre z nich pojawiają się też dopiero po uprzednim doczytaniu.

Z drugiej strony, jakby nie patrzeć – zaprezentowano nam takie Pokemony “o jakich chyba zawsze marzyliśmy”. Wiecie, otwarty świat, chodzące swobodnie Pokemony, walki z napotkanymi trenerami, które nie są wymuszone, dowolność i otwartość. Ale niestety. Nie jest tak pięknie i kolorowo jak sobie wymarzyliśmy. Przed Game Freak jeszcze ogromnie, przepotężnie długa droga (mam wrażenie, jakby to był dopiero start drogi). Legends: Arceus – moim zdaniem – eksperyment gier Pokemon, wyszedł nad wyraz dobrze i tu widać jego kontynuację. ALE. Niby mamy otwartą krainę, natomiast sztucznie stworzone bariery nie pozwalają nam wszędzie wejść od razu. Dodatkowo kraina oraz trenerzy nie skalują się poziomem trudności, przez co gra i tak zabija tę otwartość wymuszając liniowość (lub przebijając się dziwnym poziomem trudności). Zachowania Pokemonów są całkiem w porządku, ale co z tego, skoro nie widać więcej niż 10 sztuk na mapie? Wiecie. Marzyliśmy o takich Pokemonach, ale na pewno nie… tak zrealizowanych…

WULPAS DLACZEGO ZNOWU HEJTUJESZ POKEMONZY!?!?!?!?

Kontrola jakości? CO TO?

Całe dobre wrażenie Paldeańskiego świata zabite zostało koncertowo przez technikalia gry. To nieprawdopodobne, ale gra wygląda okrutnie brzydko. Graficznie to są czasy 2002 roku. Jeśli GF nie potrafi robić Pokemonów w 3D, A NIE POTRAFI, to niech wróci do 2D w którym było dobre (tylko nie to udziwnione-gówno z B/W/B2/W2). Grafika to jeszcze nic. Gra przez cały czas gubi klatki, nie tylko w czasie podróży po świecie, ale również w czasie walki. I to czasami do kilku klatek na sekundę. Dodatkowo ogromna liczba błędów która mnie dotknęła, nie jest jeszcze aż tak tagiczna, jak to, że pierwszy raz w ciągu 23 lat grania we wszystkie gry Pokemon – moja gra SCRASHOWAŁA. Nigdy w życiu jak sięgam pamięcią, nie wywaliło mi gry Pokemon do menu głównego w ciągu normalnego grania (pomijam multi w Sw/Sh, które potrafiło wywalić jak zgubiliśmy internet). Było to dla mnie na prawdę ogromne zaskoczenie i trochę pewien…. kamień milowy. Bo wiecie. Ja już od lat jako fan (a nie fanboy) wytykam błędy w grach Pokemon (i błędne nietrafione moim zdaniem pomysły). I zdałem sobie sprawę, że przekroczyliśmy pewną granicę, którą GF cały czas nam przesuwał. Pozwoliliśmy na to my sami. GF dostał na to przyzwolenie. I teraz już nic z tym nie zrobimy. Każda kolejna gra Pokemon, będzie coraz tragiczniej zrobiona, bo i tak ją kupimy. I ja też dołożyłem do tego cegiełkę.

Mój crash: Idealny moment na crash – Twitch

Niestety jakość gry pod względem technicznym jest tragiczna nie tylko na mapie głównej. Pierwszy raz w życiu doczytują się ikonki Pokemonów w… boxach… i to kilka sekund! Walki mają komunikaty, których nie można pominąć, przez co użycie niektórych ataków sprawia, że sama animacja ataku trwa 3 sekundy, ale jego efekty są opisywane 20 sekund. I NIE MOŻNA TEGO WYŁĄCZYĆ!

Chcecie zobaczyć glicza? To patrzcie 🙂

Gra jest sztucznie wydłużona, nie można przewinąć pojawiających sie animacji, powolnych tekstów i opisów w niektórych miejscach. Tym bardziej, że w 2022 roku nadal żadna postać nie wydaje żadnego nawet dźwięku. Są tylko ściany tekstu, nie ma dubbingu (VA), a kuriozalne “rapowanie” jednej z postaci może nie zostać odebrane jako rapowanie w rytm muzyki. To już nie jest śmieszne, że piszę to w 5 recenzji z rzędu, ale wygląda na to, że wszystkie gry Pokemon na Switcha będą upośledzone w tej materii.

Tym bardziej, że zdecydowanie nie jest to wina Nintendo Switch, że gra boryka się z tymi problemami. Na Nintendo 3DS, czy nawet Nintendo DS, można było stworzyć pełne i śliczne gry Pokemon, jakoś nie było problemu by upchać co się da. Jeśli GF nie daje sobie rady z 3D, to niech wróci do 2D i zacznie tworzyć wspaniałe gry, tak jak kiedyś stworzył HG/SS! Nie przyjmuję tłumaczenia, że bebechy Switcha nie dają sobie rady z grą. Są śliczniejsze gry na tę konsolę z większymi światami, które nie gubią klatek. Proszę mi tu nie wciskać kitu i przestać hejtować konsolę.

Co tam panie pod ziemią?

Dexit numer 4

Pokedex! Tak jest Pokedex! Warto wspomnieć, że w grze znajdziemy 400 stworków, czyli nawet nie połowę wszystkich Pokemonów jakie powstały i chciałbym powiedzieć, że mi się to zajebiście nie podoba.

Przed Państwem – najbiedniejszy Pokedex ever w trakcie uzupełniania.

Dexit został z nami na stałe i nie potrafię w żaden sposób uargumentować, dlaczego w grze nie mogę posiadać wszystkich stworzonych i złapanych przeze mnie wcześniej Pokemonów, które trafiały przecież do wcześniejszych konsol i wydań. Sam Pokedex to technicznie najbiedniejszy Pokedex jaki widziałem w grach Pokemon. Jest “w okienku” więc korzysta się z niego dziwnie, bo jest na siłę pomniejszony, zawiera tylko podstawowe dane jak opis, cry, czy lokalizacje. Nie można porównać sobie wielkości Pokemonów, czy ich śladów. Dlaczego Pokedex nadal pokazuje mi cale i funty, zamiast kilogramów i metrów, to juz wiedzą chyba tylko amerykanie. Czemu teraz nie można było stworzyć kompletnego Pokedexu, skoro było to wcześniej? Albo połączyć go z Pokedexem Pokemon HOME?

Trzeba umyć Ditto przed OSTRYM RUCH***KIEM!!!!

Sam dobór Pokemonów w grze jest bardzo zróżnicowany, zobaczymy tu wiele Pokemonów z każdej z generacji, ale mimo to, mam problem też z tym jak ten Pokedex jest poukładany. GF nie mógł się najwyraźniej zdecydować co woli i w co idzie. Z jednej strony mamy Paldeańskiego Woopera – czyli kolejną regionalną formę Pokemonów, po “alolańskich”, “galariańskich” i “hisuańskich”, a z drugiej mamy Wiggleta i Wugtrio, które równie dobrze mogłyby być Paldeańskimi Diggletami i Paldeańskimi Dugtrio. Tak samo jest z Tentacoolem i Toedscoolem. Nie potrafię zrozumieć takiego rozdziału, komu to służy, żeby Pokedex był jeszcze bardziej rozwalony? Nie będę już wspominał o Pokemonach, które zobaczymy na samym końcu gry, czyli wiecie – te takie ekhem… metalowe i “jaskiniowe”. Je też można było zdecydowanie lepiej sklasyfikować.

W nowych Pokemonach nie ma też ani jednej nowej Eeveelucji oraz ani jednej nowej skamieliny, ale co do skamielin jestem w stanie to zrozumieć patrząc na to jak wytłumaczona jest fabuła.

Fani Pokemon łączą siły by zwalczyć Dexit! A nie… 🙁

Świat Paldei

A fabuła jest… wyjątkowo dobra! Powiem więcej – bardzo mi się podobała i jest mocnym punktem w nowych Poksach.

Każda ścieżka fabularna jest fajnie rozpisana i miałem odczucie jakby pracownicy GF rzeczywiście chcieli to jakoś wyreżyserować, przedstawić w ciekawy, trochę filmowy sposób. Większość dialogów przeklikałem, ale niektóre z nich przykuły moją uwagę. Zwłaszcza te wyjaśniające Team Star, oraz tytaniczne Pokemony.

Po przejściu gry, czeka nas jeszcze post-game (niektórzy nie nazywają tego post-game, tylko “endgame”, ponieważ dzieje się to przed napisami końcowymi, ale dla mnie to już jest po lidze, więc ja osobiście traktuję to jako post-game), który swoją jakością przewyższa najlepszy post-game ever, czyli Zinnia episode z ORASów. To było mocne tąpnięcie. Nie chcę tu zdradzać spoilerów, ale GF trochę moim zdaniem wywrócił lore Pokemonów na samym końcu gry. I zrobił to w na prawdę dobrym stylu. Widzowie na moim livestreamie mogą potwierdzić, że rzeczywiście byłem szczerze zaskoczony. Powiem więcej – GF zrobił na prawdę wiele odważnych ruchów w końcowej fabule gry – i bardzo mi się to podobało.

Dla tych, którzy chcą ze mną porozmawiać na temat faktycznego post-game powiem tak: jest pół-na-pół. Do zrobienia fabularnie zostaje jedna “misyjka”, więc raczej za dużo się tu nie pobawicie. Nie ma rematchów z trenerami, czy nawet z… E4! No ale. Do dyspozycji mamy cały Paldeański świat i uwierzcie mi – on jeszcze może was zaskoczyć swoimi drobnymi odkryciami, które warto sprawdzić (być może wiecie o co mi chodzi jeśli natknęliście się na pewne elementy w trakcie waszej gry).

Ja osobiście uważam, że GF zostawił sobie tutaj duże pole do uzupełnień w formie DLC. Jestem przekonany, że wyjdzie przynajmniej jedno. Patrząc na to, jak wygląda świat i jakie rzeczy jeszcze są do omówienia, rozwiązania i uzupełnienia – myślę, że czeka nas kolejna powtórka z rozgrywki jak przy Sword/Shield. Z jednej strony to dobrze – lepiej wydać DLC niż znowu tę samą grę z trzema godzinami dodatków. Z drugiej strony, bardzo silnie tu czuć, że gra od początku była projektowana z myślą o DLC i że niektóre rzeczy wręcz wycinano wcześniej by upchać je później jako płatny dodatek.

Że też Switch to uciągnie XD

Gra pełna dziwnych pierdół

Nie mogę przejść obojętnie wobec niezrozumiałych dla mnie rzeczy w tej generacji, które nie mają sensu, albo ja nie potrafię tego sensu zrozumieć. Przykładowo – waluta LP (League Points). Od samego początku w grze, oprócz pieniędzy zdobywamy LP. Za LP możemy kupić wszystko to samo co za pieniądze (1 LP = 1 pokepieniądz), a oprócz tego możemy kupić przedmioty do craftowania TMów. LP zdobywamy również za pokonanie rajdów (jak Wattsy, które nie były walutą, a formalnie są energią), oraz za wykonywanie aktywności pobocznych jak ubijanie Team Star. I na serio nie potrafię zrozumieć, czemu tego wszystkiego nie udało się załatwić po prostu pokepieniędzmi zostawiając stare Watty za rajdy, które już są znane graczom z wcześniejszej wersji gry. Czy jest to wstęp do stworzenia darmowej gry Pokemon z otwartym światem w którym będziemy kupowali specjalne waluty? MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE.

Konczita Wurst, to ty!?

Inną kwestią jest to, że Pokemon Scarlet i Violet kontynuuje tradycję zapoczątkowaną w grze Pokemon Sword/Shield (a nawet w Pokemon GO) czyli rajdy Pokemon. W dużym skrócie – ekipa składająca się z 4 osób ubija specjalnego Pokemona, by potem go złapać. Rajdy, to było coś, co sprawiło, że w SwSh graliśmy bite 3 miesiące, co tydzień w sobotę umawiając się na kolejne wspólne wypady po ogromne i silne Pokemony.

W tym przypadku rajdy są dla mnie na minus. Gamefreak zrezygnował z systemu turowego i teraz wszyscy na raz wykonują ataki nie czekając na siebie. System stał się niezwykle chaotyczny i nieczytelny. Rajdy co prawda stały się trochę szybsze, ale… zdecydowanie gorsze. Nie jestem zwolennikiem tego rozwiązania. Nie spodobało mi się.

Ponadto, rajdy można było wywołać za pomocą Wishing Piece, bo ogólnie wszystkie Deny, czyli miejscówki, gdzie odbywają się rajdy, były widoczne. Można było robić rajd za rajdem w tym samym miejscu. W S/V tego nie ma. Rajdy pojawiają się w różnych miejscach na mapie i po ich wykonaniu nie możemy ich wykonywać w kółko (chociaż pojawiają się ponownie po jakimś czasie w tym samym miejscu). Mimo to, rajd trzeba wyszukać nowy. Wyszukiwarka w online działa tragicznie, pokazuje tylko kilka rajdów na ekranie, z czego z reguły do dwóch z nich nie ma możliwości dołączenia z powodu “jakiegoś błędu”. Zapraszanie do rajdów znajomych stało się trudniejsze. Wcześniej mieliśmy 4 cyfrowe kody (po DLC 8-cyfrowe). Teraz mamy 6 znaków, ale są w tym też litery. Wpisywanie z poziomu konsoli jest dłuższe i trudniejsze. Więc jeszcze raz – rajdy dla mnie na minus.

Gra kontynuuje też zapoczątkowane w Legends: Arceus zbieractwo. Tym razem trochę w innej formie. W Arceusie zbieraliśmy dużo roślinek do craftingu. W S/V zbieramy dosłownie wszystko, ponieważ najwyraźniej mieszkańcy Paldei są wyjątkowymi śmieciarzami. Dosłownie co 5 metrów leży jakiś przedmiot, a oprócz tego Pokeballe z lepszymi itemami i atakami TM. Szczerze, po jakimś czasie mnie to zmęczyło, ale rozumiem decyzję twórców. Przedmioty zostały tu dorzucone, by wymusić łażenie po krainie i zbaczać z głównych ścieżek. Pomimo, że nie zbieramy tu praktycznie nic do craftowania (co w L:A było świetne) to i tak co kawałek schylamy się po jakiś przedmiot.

Ale tak. Craftingu mi tutaj brakuje.

Mam też problem z Team Star. W trailerach myśleliśmy, że będziemy rajdować ich bazy, przygotowywać taktyki i męczyć się z liderami przez wieki. Niestety zostało to spłycone do prostackiego wręcz sposobu ubijania gruntów (w formie auto-walki) następnie bijemy lidera i… to tyle. Nie zrozumcie mnie źle, Team Star jest fajnie zaprojektowany fabularnie, ale to nadal nie to. Marzy mi się świetny design teamu oraz jego fabuła jaką reprezentował Team Skull, oraz ta złowrogość jaką mogły poszczycić się Team Rocket, Aqua, Magma, Galactic, czy Flare. Tego tu nie ma. Jest bezpiecznie, grzecznie, ale też dziecinnie i płytko. Wiecie… było fajnie, ale to nie to.

Poziom trudności jak już wspomniałem wcześniej jest dość zróżnicowany, ze względu na to, że teoretycznie możecie sami sobie wybrać sposób przechodzenia gry. Nie zmienia to faktu, że ANI JEDEN LIDER, ANI JEDNA POSTAĆ nie użyła chociażby Potionu, czy innego przedmiotu leczącego w trakcie walki ze mną. ANI RAZU. Przypomniało mi się Brilliant Diamond i Shining Pearl, gdzie praktycznie co walkę byłem atakowany potionami. Tutaj nikt nie słyszał o tych przedmiotach.

Gra pełna ciekawych pierdół

Mimo wszystko. Warto wspomnieć o tym, że istnieje jeszcze wśród twórców ktoś, albo grupa “ktosiów”, która pomyślała o grze i dodała kilka fajnych smaczków.

Znowu znajdziemy tu kilka nawiązań do innych generacji i krain, a nawet do popkultury naszego świata. Kolejny raz niektóre Pokemony zostały zaskakująco zaprogramowane, przykładowo uwielbiam wyszukiwać Gimmighoule i walczyć z nimi na wieżach. Zachowania Pokemonów też zostały trochę przeprojektowane względem Legends, ale nadal Pokemony nie wchodzą w interakcje między sobą (czyli przeciwne gatunki ze sobą nie walczą), chociaż niektóre skupiają się w grupy, czego we wcześniejszych Arceusach nie było.

W życiu bym na to nie wszedł.

Muzyka w nowych Pokemonach jest świetna. Bardzo podoba mi się jak wiele gatunków reprezentuje. Tło na mapie, zmienia się dynamicznie w momencie rozpoczęcia walki (przypomina mi się motyw jaki był w Final Fantasy XIII – jest takie samo przejście). W każdym razie nie mogę się doczekać wydania pełnej ścieżki dźwiękowej, bo na bank niektóre z tych utworów trafią na moją ulubioną playlistę!

Wspólne granie (bywało lepiej i gorzej)

Oprócz standardowych wymian, walk i rajdów, możemy pierwszy raz zaprosić 3 innych znajomych, by poszwędali się razem z nami po naszym świecie. Działa to… dobrze i źle. Dobrze, bo widzimy się wzajemnie, możemy zrobić wspólnie wielką ogromną kanapkę, goście mogą łapać nasze Pokemony (i nasze shiny) i walczyć z naszymi trenerami, czy zbierać nasze itemy na ziemi. Ale nic poza tym. Nie umówimy się na wspólną walkę, czy wymianę w ten sposób. Jedynie na wspólny rajd. Testowałem to chwilę po ukończeniu gry i mam mieszane uczucia.

No ale jest to najszybszy i najefektywniejszy sposób, by uzupełnić Pokemony z gry o przeciwnym kolorze!

Pozdrowienia dla Ikara, Jackoba i Arathrawa!

Game Freak wzięło więc worek, wrzuciło do niego Sword/Shield oraz Legends: Arceus. Mocno pomieszało i wysypało zawartość. W worku zostało jeszcze trochę rzeczy, które się nie wysypały, ale to co wyszło jest… dobre.

Tylko i aż dobre.

To by była na prawdę zajebista gra Pokemon. Gdyby została wydana za rok.

Teraz, jest grą tylko dobrą. To znaczy, że niesamowicie chciałem w nią zagrać, myślałem o niej dzień i noc jak wyszła, przeszedłem z odpowiednim nastawieniem. Mimo to, co chwile potykałem się o błędy, tragiczną, ciężką do przełknięcia grafikę, durne pomysły i wydłużenia.

Pomysł, projekt i scenariusz są świetne. Realizacja, jakość i mechanika są tragiczne.

W mojej recenzji biorę pod uwagę wszystkie składowe, które zaprezentowała mi gra w momencie premiery.

Dlatego gra jest tylko dobra. Tylko i aż dobra.


Daję “Gejmfrikowi” kredyt zaufania, chociaż nie powinienem. Liczę na to, że pierwszy raz będziemy mieli siłę sprawczą i nadchodzące łatki naprawią grę. Na ten moment w mojej opinii grę warto kupić. Ja się bawiłem przy niej dobrze, ale sam produkt nie jest poprawny. Jest niedorobiony, wypuszczony w formie beta wersji i o tym trzeba mówić głośno. Ale dla zrozumienia – to nie jest też produkt tragiczny.

Nie są to oczywiście najlepsze Pokemony (ani w ogóle, ani na Switcha), ale nie są to też najgorsze Pokemony (ani w ogóle, ani na Switchu). Chciałbym wierzyć, że to kolejny eksperyment, kolejne potknięcie GF i kolejne gry będą lepsze. Wiecie, jak Windows. Co drugi jest używalny, ale rozumiemy to dopiero po kilkunastu latach.

Najlepsze gry Pokemon to: Pokemon Omega Ruby i Alpha Sapphire a zaraz za nimi Pokemon HeartGold i SoulSilver.

Najlepsze gry Pokemon na Swticha to: Pokemon Brilliant Diamond i Shining Pearl

Najgorsze gry Pokemon to: Pokemon Black, Black 2, White i White 2

Najgorsze gry Pokemon to: Pokemon Sword i Pokemon Shield


Podsumowanie:

  • Hodowanie berry (było w wielu poprzednich grach Pokemon). Teraz wszystkie berry leżą na ziemi. Nie znalazłem miejsca gdzie można je kupić. Nie spadają nawet z drzew. Wcześniej mieliśmy drzewa z jagodami, w niektórych grach była gleba gdzie można je było hodować, lub inkubator gdzie się rozrastały. Tutaj jeśli chcecie podnieść EV, lub ratować sobie życie za pomocą Leppa Berry – macie lipę.
  • Raid deny (były w SwSh) – są rajdy, ale nie ma denów. Nie można ich wywoływać w tym samym miejscu i przywracać na nowo. Jakby jest, ale biedniej.
  • Dynamax adventures (były w DLC SwSh) – DA były świetnym dodatkiem, gdzie jeszcze mogliśmy wyjść z fajnymi Pokemonami po wspólnej walce ze znajomymi. Niestety i tego zabrakło w nowych Pokemonach.
  • Pełny Pokedex (był we wszystkich grach do OR/AS) – nie będę mocno się rozwijał nad tym tematem, bo o Dexicie pisałem już dziesiątki wpisów. Cóż, kiedyś to było. Teraz jest biednie, niekompletny Pokedex (nie ma nawet połowy wszystkich Pokemonów) i to jeszcze bezsensownie zrobiony i porozrzucany.
  • Szybkie łapanie Pokemonów (było w Legends: Arceus) L:A miało możliwość łapania Pokemonów bez walki, po prostu rzucaliśmy balla i gotowe. Teraz za każdym razem trzeba walczyć, nie można od razu Pokemona złapać. Tak jak jestem zwolennikiem pójścia w JAKOŚĆ a nie ILOŚĆ – nie ukrywam, że ta opcja już po prostu była, a tu ją nam zabrali, chociaż silnik zdecydowanie pozwala na coś takiego.
  • Lista aktualnych zadań do wykonania i w ogóle zadania poboczne (były w Legends: Arceus) Lista zadań i zadania poboczne to była świetna inicjatywa, której wcześniej nie było w żadnej grze Pokemon. Teraz nie mamy tego, wracamy do starego “jednego zadania ciągłego” jak w starych Pokemonach. A szkoda, bo nie dość, że zadania poboczne były bardzo fajne, to jeszcze w ogóle – były.
  • Nie można już pominąć animacji ataków (było w każdej grze Pokemon prócz L:A) – co wydłuża grę sztucznie kilkukrotnie
  • Cry Pokemonów (było w BD/SP) – mdlejące Pokemony normalnie wydają dźwięk o pół tony obniżony w stosunku do swojego zwykłego. W BD/SP te dźwięki były nowe, zupełnie inne, niestety wróciliśmy do starych dźwięków.
  • Crafting (był w Legends: Arceus) – kiedy myśleliśmy, że będziemy mogli craftować sobie różne przedmioty i ta mechanika zostanie z nami na stałe, GF zrobił krok w tył i zostawił crafting, ale… TMów. Nie jest to moim zdaniem udana decyzja.
  • Auto walki Pokemonów – czyli wypuszczamy swojego Pokemona, a on walczy z przeciwnikami których widzi w pobliżu. Co prawda dostaje za to tylko 10% normalnego EXPa, ale jednak. Fajna opcja, której wcześniej nie było. Mogłaby być jednak zrobiona trochę lepiej.
  • Piknik i robienie kanapek – mieliśmy już poffiny, curry, Poke-Amie i inne bajerki, tym razem robimy kanapki, które działają trochę jak O-Powery. W sumie… kanapkowanie podobało mi się bardziej niż curry w Sword/Shield.
  • Określenie trzech głównych ścieżek rozwoju – w Pokemonach raczej była zawsze jedna ścieżka – zostać mistrzem Pokemon i skompletować dex. Tu mamy jasno i klarownie wytyczone trzy ścieżki. Jakkolwiek mam z tym problem o czym piszę w recenzji – to jednak gra wyjątkowo silnie je promuje czego wcześniej totalnie nie było.
  • Całkowicie otwarty świat z możliwością wyboru drogi – zaczątki otwartego świata mieliśmy już w Sword/Shield, a jego rozwinięcie w Legends: Arceus i tu jest tego kontynuacja – tym razem bez ekranów doczytywania (prócz głównego miasta). To jest zdecydowanie nowa forma. Nawet Pokemon Center nie są formalnie budynkami z wnętrzem.
  • Rozbudowana szkoła Pokemon wraz z możliwością odbycia lekcji – o czym więcej też piszę w recenzji – nigdy wcześniej świat Pokemon i rządzące nim drobne prawa i prawidła – nie był w tak dobry i ciekawy sposób wyjaśniony.
  • Hodowanie i wykluwanie jajek – to jest niemała rewolucja. Wcześniej jajka dostawaliśmy wyłącznie w Day Care i trzeba było długo je kluć (pomagać sobie Pokemonami z abilitkami by to przyspieszyć). Tym razem robimy piknik, wyciągamy z koszyka 30 jaj i klujemy w 50 sekund. Tak jeszcze nie było.
  • TM – tym razem możemy je nie tylko kupić i zdobyć, ale również samemu stworzyć. Zbieramy w tym celu materiały i moim zdaniem to jest fajny pomysł.
  • Walki z innymi trenerami – tym razem trenerzy nas nie zaczepiają – sami możemy zdecydować, czy chcemy z nimi walczyć, czy nie!

Błędy na które się natknąłem w trakcie mojej gry:

  • Wczytywanie ikonek Pokemonów w boxie
  • Przycinki jeszcze na samym początku startu gry
  • JEDEN CAŁKOWITY CRASH GRY
  • Spadki FPS w różnych sytuacjach i w walkach
  • Niewidoczne Pokemony, które mnie atakowały
  • Długie ekrany ładowania między aktywnościami w szkole
  • Długi czas oczekiwania na wykonanie opisu ataku
  • Toporne i problematyczne sterowanie motorem na świecie
  • Doczytywanie świata w trakcie podróży
  • Wypadnięcie poza mapę w jaskinii
  • Doczytywanie się modeli przy rozpoczęciu walki

Pokemon Scarlet

Pokemon Violet

Platforma: Nintendo Switch

Deweloperzy: Game Freak

Wydawca: Nintendo, The Pokémon Company

Ocena vulpiego: 7/10

Ocena discorda: 6,08333/10

Plusy wg. vulpiego:

  • ciekawie zaprojektowana nowa kraina z otwartym światem
  • dobry design nowych Pokemonów
  • świetne fabularnie
  • świetne muzycznie
  • solidne fundamenty, które wróciły na swoje tory
  • mimo wszystko chce się grać i odkrywać ten świat
  • Terestrataralitaralizacja okazała się fajniejsza niż myślałem

Minusy wg. vulpiego:

  • najbrzydsze graficznie Pokemony
  • ścinki, błędy, crashe, errory nie gorsze niż w CP2077 na premierę
  • wypuszczono niedokończony produkt
  • dexit
  • sztuczne wydłużanie gry
  • chaotyczne rajdy Pokemon
  • szykowanie się pod DLC

Specjalnie dla was przygotowałem recenzję w wersji video dla LENIWYCH:

Recenzja napisana po 7 dniach grania w grę i całkowitym jej przejściu.

Do napisania “okiem innych” zostali zaproszeni użytkownicy z mojego discorda! Zagraj z nami, by również być częścią naszej społeczności!

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem zapowiedź 9 generacji gier serii pokemon byłem delikatnie zdziwiony. W mojej głowie brzmiało jeszcze echo Pokemon Legends: Arceus. Miałem poczucie że to za szybko. Czas mijał, pojawiało się coraz więcej zapowiedzi, przecieków, a moja ekscytacja dalej tkwiła w martwym punkcie. Dopiero na 3 może 4 tygodnie przed premierą słuchając innych zdecydowałem, że kupię grę w dniu jej wydania. Padło na Pokemon Scarlet. Muszę przyznać że kiedy trzymałem w rękach swoją kopię gry, czułem radość. Cieszyłem się, że znów mogę usiąść do gry z serii, która jest częścią mojego życia od prawie 20 lat. Na samym początku zaskoczył mnie edytor postaci, który chyba po raz pierwszy był tak rozbudowany, a także otwarty świat. Kolejną rzeczą, która pozytywnie wyróżnia ten tytuł od pozostałych to fakt, iż nasz bohater jest nowym uczniem na akademii pokemon i jak w każdej szkole są lekcje oraz egzaminy.

Po krótkim wstępie przechodzimy do wyboru startera, które w tym roku były bardzo fajne. Zarówno pod względem wyglądu jak i charakteru. Tym razem moim wyborem padł zielony kot zwany Sprigatito. Następnie gra kontynuowała standardowy samouczek, gdzie odbyła się pierwsza walka z naszą rywalką o imieniu Nemona. Potem dostałem informacje, iż są trzy ścieżki do przejścia aby ukończyć grę. Wszystkie znane już z poprzednich, czyli pokonanie liderów sal pokemon, a potem ligi, pomoc w pokonaniu potężnych pokemonów Tytanów oraz pokonanie „złego” teamu Star. Wydawało by się że to takie proste i logiczne. No nie do końca jeśli idziemy na tzw. „pałę”. Odniosłem wrażenie, iż trenerzy są nieco lepsi niż w poprzednich edycjach i wiedzą jakich ataków użyć żeby wygrać i granie samym starterem może doprowadzić do porażki. Kiedy myślałem że po przejściu tych trzech ścieżek i zostaniu mistrzem regionu Paldea skończyłem grę, zostałem po raz kolejny zaskoczony. Rozpoczęła, się kolejna i równie przyjemna część fabuły. Dowiedziałem kim jest i skąd się wziął pokemon z okładki, który do tej pory służył ja środek transportu. Dopiero po przejściu tego segmentu gry zobaczyłem napisy końcowe i zacząłem end game, który jest podobny do innych tytułów głównej serii gier pokemon. Uzupełnianie pokedexu na 100%, raidy, ponowna walka z liderami sal itd.

Muszę pochwalić twórców gry za design bardziej kluczowych NPC takich jak, nasz rywal, liderzy sal pokemon czy liderzy teamu star. Każdy miał unikalny wygląd oraz charakter idealnie odzwierciedlony w pokemonach, z którymi przyszło nam walczyć. Dawno nie czułem takiej radości z zobaczenia kolejnego przeciwnika, bo nie był tylko kolejnym pachołkiem do pokonania tylko barwną postacią, która cieszyła moje oko. Design nowych pokemonów jest też na duży plus, chodź są pojedyncze, które nie do końca przypadły mi do gustu. Kolejnym pozytywnym elementem gry, są raidy, które chodź są chaotyczne, są troszkę bardziej wymagające od tych z Pokemon Sword/Shield. Pokonanie takiego raidu jest bardzo satysfakcjonujące, co jest chyba najważniejsze. Otwarty świat tej gry też jest super. Dobrze zaprojektowany i nie czuć nigdzie pustki bo wszędzie są trenerzy oraz dzikie pokemony, a ich ilość nie przytłacza. Wracają do trenerów. Super, że zostało zmienione to, iż walka zaczyna się dopiero wtedy kiedy ja tego chciałem a nie kiedy tylko on mnie zobaczył. Dobrze pomyślanym elementem otwartego świata jest też możliwość zaproszenia 3 innych graczy do gry i wspólne bieganie i łapanie pokemonów. Zapraszając graczy z inną wersją niż nasza pokemony ekskluzywne zaczynają się mieszać co pozwala złapać je samemu. (edytowane)

Niestety nie może być wszystko idealnie. Gra przyniosła kilka rzeczy, które nie były pozytywne. Pierwsza z nich to płynność rozgrywki. Na pewno wszyscy tego doświadczyli. Deczko zatrważające było, iż tak wielkie studio wydało grę, gdzie z nieznanych przyczyn ilość klatek spadała poniżej zadowalającej postaci. Kolejną rzeczą jest brak informacji w otwartym świecie jak silnie pokemony są na danym obszarze. Nie raz miałem sytuacje, kiedy przechodząc przez most nagle poziom przeciwników rósł o 30 poziomów. Kolejną rzeczą była walka z teamem Star. Każdy lider miał na końcu specjalnego pokemona revaroom’a, którego typ odpowiadał typowi reszty jego pokemonów. Pokemon ten był absurdalnie silny i wymagał zbyt dużo zaangażowania względem reszty walk np. z liderami sal. Jest jeszcze jeden malutki element, który delikatnie mnie zasmucił. Nie mogłem zmienić całego stroju postaci. Niestety jesteśmy uwięzieni w szkolnym mundurku. Jedyne co można zmienić, to nakrycie głowy, skarpetki, buty i plecak. Szkoda, ale z drugiej strony rozumiem. W szkole chodzi się w mundurku. Podsumowując. Gra jest bardzo przyjemna, lecz wymaga poprawek. Moja ocena: 7,5/10

a to mam ewidentnie do zarzucenia jedną rzecz.

W trakcie rajdów jak posługujesz się jednym ruchem to go zapamiętuje ale z nie wiadomych dla mnie przyczyn potrafi się to zresetować i jak nie zauważysz to zaatakujesz innym ruchem niż poprzednio.

Dla mnie ocena to 7/10 pomijając fakty techniczne i miałem dwa crashe jak do tej pory. A biorąc po uwagę bugi i glitche to 5/10

A więc po prawie skończonej grze czas na moją opinię. Ogrywałem Pokemon Violet. Gameplayowo bawiłem się świetnie ale masa rzeczy zepsutych po drodze w tej grze jest mocno widoczna. Duża ilość bugów, kulejący online, graficzne glitche, niedający sobie rady z grą Switch ( średnia w jakich działa gra to 24 FPS w trybie docka i 30 w handheldzie ). Ogólnie samą grę jako do ogrania odebrałem dobrze . Ale czy jest to skończony produkt ? Zdecydowanie nie. Gra w takim stanie nie powinna trafić nawet na rynek ( mamy tu sytuację podobna do tej z cyberpunkiem ). Sama gra do tego potrafi być dość nierówna, nie dostosowywane poziomu trudności w miarę postępu gry i mimo otwartego świata to tak naprawdę i tak musimy podążać określoną ścieżką by mieć szansę grę w ogóle ukonczyc. Design nowych Pokemonow nie jest jakiś szczególny a nawet bym powiedział że bardziej bajkowy aniżeli pokemonowy. W ogólnym rozrachunku ode mnie 5/10. I tak naprawdę jest to naciągane 5 bo w zasadzie dla mnie tylko Gameplay tej gry nie spisał jej na straty. No i jeszcze jedno. W momencie przekazywania opinii gra już została shakowana i trade ogólnoświatowy pełen jest spiraconych Pokemonów.

6,5/10

Potencjał gry jest wprost proporcjonalny do bugów jakie się w niej znajdują. Gameplay jest nawet w porządku jeśli nie brać pod uwagę optymalizacji gry. Gdyby nie błędy i bugi dostała by od mnie 7.5/10 a tak zostanie jednak przy ocenie 5.5/10

Gra… w równej mierze dobra i zła. Po kolei, pierw plusy:

  • – duży, otwarty świat,
  • – spora różnorodność pokemonów,
  • – ciekawa nowa mechanika(terastal),
  • – część ścieżek poprowadzona w bardzo fajny sposób,
  • – możliwość w locie zmian movesetu dla danego pokemona,
  • – krajobrazy,
  • – MULTI dla 4 osób,
  • – w końcu ciekawi rywale/przyjaciele,
  • – lekcje wyjaśniają mechaniki/historie regionu,
  • – crafting tm z materiałów z pokonanych pokemonów,
  • – szybkie walki bez naszego udziału.

Teraz niestety minusy:

  • – OKROPNA optymalizacja i bardzo duża ilość bugów,
  • – zaraz obok ładnych scenerii mamy tekstury pamiętające psx,
  • – raidy to krok wstecz względem sw/sh(lagują, gubią rundy, momentami gra głupieje w nich),
  • – część nowych pokemonów to wersje paldeańskie, ale postanowiono z nich zrobić “nowe poki”,
  • – bardzo nierówna fabuła(ścieżka związana z nowym TEAM’em to dno, kompletne dno),
  • – brak własnych znaczników to krok wstecz względem P:LA,
  • – standard – problemy z dołączaniem do multi raidów (tylko do raidów, bo samo unite działa dobrze),
  • – brak tego głównego złego/złego teamu.

Podsumowując… Gra nierówna, w niektórych miejsca idzie do przodu, w innych się cofa, stąd ocena 6/10, zaś jak zostaną wyeliminowane błędy/lagi to 6,5. Na ten moment lepiej zaopatrzyć się w sw/sh lub p:la jeśli to ma być pierwsza gra z pokemonami.

To było pomocne?

Dzięki za informację!

Podobne wpisy

2 thoughts on “Sami sobie zgotowaliśmy ten los. Recenzja Pokemon Scarlet i Pokemon Violet

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.