Czy pierwsze DLC do Pokemon Scarlet/Violet dało radę? Recenzja!

Długo oczekiwane The Teal Mask już wyszło. Czy spełniło oczekiwania fanów, czy poprawiło grywalność gry i dodało wyczekiwane nowości? Przeczytajcie!

Pokemon Scarlet i Pokemon Violet zostało wydane 18 listopada 2022 roku. Recenzję gry możecie przeczytać tutaj. Nie ma co ukrywać, że niedługo minie rok od wydania gry, a jej grywalność jest dużo niższa niż Pokemon Sword/Shield. Dzieje się tak, ponieważ sama gra, mimo, że początkowo może robić dobre wrażenie, posiada mnóstwo błędów i niedoróbek, a dodatkowe opcje jak rajdy nie są przyjemnością – są wręcz kiepsko wykonanym obowiązkiem.

Łatki, które Pokemon S/V otrzymały po czasie nie poprawiły nic, a dodatkowo zmniejszyły ustawienia graficzne i widoczność pojawiających się Pokemonów. DLC nic z tego nie poprawia.

Co więcej, samo DLC – a dokładniej opisywana tu jego pierwsza część – The Teal Mask, dodatkowo pogarsza jakość całej gry. W trybie przenośnym uświadczymy średnio po 20-30 klatek, ale w trybie docka totalnie zakoczył mnie spadek klatkażu do około 4-5 klatek na sekundę przy zbliżaniu się do wody, a zwłaszcza do miejsca, gdzie na jeziorku pojawiły się kryształy.

Spójrzcie jak wygląda 2023 rok w Pokemonach (14 fps w docku)

Patrząc na inne gry wydane w 2023 roku na Nintendo Switch, czy Steam Decka, oraz na inne gry wydane w 2022, 2021, 2020, czy 2019 roku również na Nintendo Switcha, jestem zażenowany wykonaniem Pokemon Scarlet i Violet i przyznam całkowicie szczerze – niechętnie do nich wracałem.

Kawaluteńka historia

DLC wygania nas z Paldei i zaprasza na wycieczkę szkolną odbywającą się w krainie Kitakami. To mały skrawek lądu (totalnie nie wiadomo gdzie, bo na mapie nie jest do niczego podłączony (a co ciekawe, przy DLC do Sworda/Shielda widzieliśmy, że nowe regiony są spójne i połaczone z całą mapą)), ale całościowo nowy region wypada całkiem dobrze.

W Kitakami znajdziemy jedną jedyną mieścinkę, jedną jedyną górę, jeden jedyny las i więcej niż jedno jezioro, oraz więcej niż jedną rzekę. Miejscówki są ładnie zorganizowane i poukładane, a całość dość ciekawie przemyślana z pewnymi wyjątkami. Do Kitakami prowadzi jedna jedyna droga więc możemy uznać, że jest to całkowite zadupie na odludziu, ale przynajmniej jest to duże zadupie, bo na prawdę jest co zwiedzać.

Jesteśmy więc na wycieczce z totalnie randomowymi NPCami, którzy nawet nie dostali własnych nowych modeli i zwiedzamy totalnie nudną krainę odkrywając tajemnicę pewnego ogra-Pokemona, który zapisał się wraz z trzema jego pogromcami na kartach historii krainy.

animacja? dubbing? PO CO?! Lity tekst i “zdjęcia”

I to tyle.

Poważnie. To tyle. Fabuła jest prosta jak budowa cepa i bardzo, ale to bardzo słaba. Główne misje wykonujemy z dwoma postaciami, które są rodzeństwem i obie postacie mnie totalnie denerwowały. Są bardzo mocno przerysowane, totalnie przewidywalne i w ogóle nie zaskakujące.

Ogólnie fabularnie bardzo ciężko ogrywało mi się całe DLC. To historia na maksymalnie 3 godziny (a to i tak jak połazimy po krainie a nie będziemy używać skrótów), a przechodziłem ją 5 DNI. Siadałem do gry i po 20 minutach odkładałem na bok, bo czułem totalne znużenie. I nie jest to do końca wina samego DLC, ale ogólnej budowy Scarlet/Violet. Ataków nie da się pominąć, co chwile wpadamy na randomowe Pokemony w trawie, których jest mnóstwo, a wszystkie są strasznie małe i nie idzie ich ominąć (aż pierwszy raz klnąłem na wysyp Pokemonów w trawie!). To gra, która wydłuża się i ciągnie na siłę właśnie przez to jak kiepsko jest zbudowana, a sami twórcy gry nie dodali żadnych ułatwień, czy jakichkolwiek usprawnień, które miałyby poprawić ten stan.

Nie sugerujcie się kciukiem w górze. DLC wygląda jak Pokemony w tle.

Pokedex! Tak, mamy Kitakamski Pokedex. Jak trafiłem do Kitakami, a trafiłem tam po ukończeniu gry i wykonaniu pełnego Paldeańskiego Pokedexa, to w moim Kitakamskim pojawiło się od razu na start 100 złapanych Pokemonów (na 200 łacznie całego nowego Pokedexa). Oznacza to, że znowu zmieszano stare Pokemony z nowymi i można powiedzieć tak: Totalnie nowych nigdy nie pokazywanych wcześniej Pokemonów pojawiło się 7 sztuk. Daje nam to więc tylko 93 sztuki powracających stworków (nawet nie połowa Pokedexa Kitakami), a w całej Paldei znajduje się teraz nie 400 a 500 Pokemonów oficjalnie które rejestruje Pokedex. I chciałbym, żeby to było jasne, że mi się to zajebiście nie podoba.

Trudno wypowiedzieć się też na temat projektu nowych Pokemonów, jest ich za mało i są mimo wszystko bardzo nijakie. Fabularnie ich historia też mnie nie porwała. Kolejna ewolucja Applina jest totalnie niepotrzebna, tak samo jak Sinistea z matchą w środku. Na serio? Nie było innych pomysłów? Wyboru lepszych Pokemonów do redesignu?

Z dobrych rzeczy to mamy na przykład skalowanie Pokemonów, to znaczy, że po przejściu gry, gdzie moja drużyna ma średnio 90 poziom – Pokemony przeciwników i te dzikie w trawie miały od 60 do 75 poziomu. Co z tego, że nadal można złapać je Quick Ballem za pierwszym razem, albo Ultra Ballem za drugim. Jest odpowiedni poziom i jest odpowiednie wyzwanie.

GRAFIKA RODEM Z 2023 ROKU!!!!!!11111 oneoneone

Poza tym cały The Teal Mask mnie totalnie nie porwał. Był dla mnie nudny i trochę obowiązkowy. Nie dostarczył mi radości i z ulgą odłożyłem go po ukończeniu (nie próbowałem nawet jeszcze maksować Pokedexu, bo nie mam na to siły). I pisze to dla was JA – FAN POKEMON od ponad 20 lat, który ograł 90% wszystkich gier Pokemon jakie wyszły. Nie bawiłem się dobrze.

I teraz wiecie. DLC ma się składać z dwóch części, więc od razu mówię – teraz mojej oceny nie dostaniecie. Ocenię całe DLC łącznie jak wyjdzie druga część. Mogę spokojnie napisać, że The Teal Mask jest bardzo słabe i gdybym miał je wycenić to nie byłoby warte 30 złotych. Dałbym max 29. Ale całe DLC (obie części) kosztują o stówę więcej. GameFreak musi więc postarać się przynajmniej 3 razy bardziej przy kolejnej części, by mnie udobruchać, ponieważ w aktualnej generacji Pokemonów jestem bezwzględny za to, co TPCi i GF zrobiło fanom. Nie jestem maszynką do robienia pieniędzy i na ten moment szczerze odradzam zakup DLC bo jest to zakup totalnie w ciemno, a pierwsza część zdecydowanie nie jest tego warta.

Stan DLC podsumowany jednym obrazkiem

Galeria:

To było pomocne?

Dzięki za informację!

Podobne wpisy

2 thoughts on “Czy pierwsze DLC do Pokemon Scarlet/Violet dało radę? Recenzja!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.