Recenzja jest wolna od spoilerów (zawiera oficjalnie opublikowane informacje ze strony Pokemon.com oraz oficjalnego kanału YouTube Pokemon)
Do napisania własnych opinii zostali zaproszeni ludzie z mojego discorda oraz mojego fanpage. Ich opinie znajdziecie w szarych boksach w recenzji
Od jakiegoś czasu GameFreak nie miał dobrej passy. Coraz gorsze i powtarzalne gry Pokemon, słabo ocenione Sword/Shield, za to Pokemony które robiły inne studia mają wysokie oceny (na przykład Snap, czy BD/SP). Nic dziwnego, że trzeba było sięgnąć po nową formułę. Czy Legends: Arceus wypełnił swoje zadanie?
Pokemon 2.0 1.5
Chciałbym, żeby już na początku recenzji wybrzmiało to bardzo jasno. GameFreak i całe The Pokemon Company miało niepowtarzalną okazję stworzyć Pokemon 2.0 – czyli totalnie nowy rodzaj gier, który całkowicie zrywałby ze starym brakiem logiki w Pokemonach. O jakich problemach mówię? Totalnie bezsensownie poukładany National Dex – Nidoran męski i żeński jako osobne numery (zamiast jednego wspólnego jak mają inne różnopłciowe Pokemony), poukładanie na nowo kolejności ewolucji Pokemonów w numerach (ewolucje Eevee są porozrzucane po całym Nationalu); doprecyzowanie i ujednolicenie form Pokemonów z różnych krain; nowa kolorystyka shiny wariantów (o tobie shiny Pikachu i Ghastly mówię!); wywalenie niepotrzebnych rzeczy z kanonu typu mega evo, Z-ruchy; ujednolicenie kamieni ewolucyjnych itd… mógłbym tu wymieniać godzinami.
Ale nie. GF śmiało szedł w nowe pomysły, po czym w połowie drogi mówił: „hola, hola! wracamy!”. Przez co otrzymaliśmy twór połowicznie-nowy, ale zawierający niestety wiele starych wkurzających mnie motywów. To gra „w połowie drogi”. Łączy to co jest stare i już znamy, z tym, co będzie nowe, ale jeszcze tego nie wiemy. Namiastkę przyszłej gry Pokemon, która wyjdzie za 2 lata dostajemy właśnie teraz – w Legends: Arceus.
I zastanawiam się, czy… w ogóle zobaczymy drugą taką grę. GF już eksperymentowało z nowymi formułami (jak w Let’s GO) które jak na razie nigdzie indziej się nie pojawiły. Czy czeka nas kolejny „Legends”, czy powrót do starej formuły – tego nie wie nikt.
Reverse engineering
W Legends: Arceus trafiamy do Hisui, które jest „starożytnym Sinnoh”. Widziałem już wiele informacji o tym „jak dawno” dzieje się gra w stosunku do Sinnoh, które znamy z D/P/Pt/BD/SP. Jedne źródła mówią o „3000 lat temu”, inne o „setki lat temu”, jeszcze inne o „100 lat temu”, inne o „generację temu”. Nietrudno jest ocenić, że musi się to dziać minimum setki lat temu. Trafiamy do Sinnoh, które jest totalnie niezamieszkałe i dziewicze. Domy postawiono tylko w Jubilife, które jest małą wioską. Cała reszta to dzikie tereny zamieszkałe głównie przez Pokemony plus tajemnicze miejsca z budowlami których nie mógłby w tych czasach zbudować człowiek.
Trafiamy do Hisui przez przypadek, z niewiadomych powodów (pachnie mocno Mystery Dungeonami), ale szybko odnajdujemy się w dzikim świecie, budujemy swoją reputację, łapiemy Pokemony i pomagamy innym (w tym również Pokemonom), tylko po to, by być mistrzem Pokemon regionu Hiusi… właśnie… po co?!
Każda gra Pokemon ma dla nas cel – być mistrzem Pokemon, pokonać gymy, lidera, Elite i Championa. Hisui jest inne. Nie ma tu takich rzeczy. Nie ma więc głównego, górnolotnego celu, prócz celu „pomocy”. Mam z tym duży problem, bo kiedy już „pomogłem” wszystkim to gra się nie skończyła. Nie było napisu „The End” Poczułem się, jakbym w Hisui był całkowicie bez powodu.
Zadanie główne w Hisui (a jest nim… skompletowanie Pokedexu) jest niczym w porównaniu do siły i mocy bycia Mistrzem Pokemon – najlepszym z najlepszych. Zdobycie pełnego Pokedexu nie brzmi jak epicki pierwszorzędny cel… mało który gracz Pokemon kompletuje cały Pokedex! Przecież to mega nudne!
Hisui miało natomiast tendencję do wypełnienia „fan base” jak tylko się da. W grze jest ogrom odniesień do innych gier i to nie tylko tych z Sinnoh. Skąd ludzie Hisui znają Kanto i Alolę? Nigdy się nie dowiem, wiem za to, że nie znają i boją się Pokemonów i pokazanie im, że to całkiem fajne i pomocne stworzenia – było ciekawie zrealizowane.
Pokemon Legends of Zelda: Breath of the Arceus
A pamiętacie jeszcze te porównania do Zeldy? Są w połowie prawdziwe. Świat rzeczywiście jest otwarty, ale dzieli się na strefy (z ekranami wczytywania). Wchodzić można praktycznie wszędzie, ale nie od samego początku. Są pewne lepsze i gorsze momenty, ale nie ma co ukrywać – to jedna z najbrzydszych gier jakie wyszły w 2022 roku, ale jedna z hmmm „najładniejszych” gier Pokemon. Mamy 2022 rok, a Legends wygląda jakby wyszedł w 2003 na PS2. Zelda wygląda lepiej, a nie ma ekranów ładowania pomiędzy światami. Mimo to, w grafice nie podoba mi się tak wiele rzeczy… Okropne tekstury, niesamowicie pusty świat, gdzie nawet trawa jest brzydka, a im dalej się oddalamy tym jest bardziej surowo niż w grach na PS2, strasznie wypłaszczone i „śliskie” modele Pokemonów. Trudno powiedzieć, że to jest „ładna” gra. Ale patrząc na poprzednie gry Pokemon – jest progres w stosunku do Sworda i Shielda.
Uwielbiam podczas recenzji skupiać się na tym, że zostawiamy ślady na piasku i śniegu, ponieważ GF jest bardzo niekonsekwentne w tej materii. W Legends nie zostawiamy śladów na śniegu i piasku. ZNOWU! To nic, że deszcz i śnieg padają kiedy na niebie nie ma chmur, ważne, że jest chociaż zmiana pogody… Chciałbym tylko potwierdzić – Legends: Arceus wygląda gorzej niż w trailerze, który otrzymaliśmy.
Pokemony brykają sobie po świecie i cóż.. to wygląda fajnie, ale nie jest do końca naturalne i mam z tym pewne problemy. Co prawda pojawiają się shiny Pokemony widoczne zanim je złapiemy (jak w Let’s GO), ale to jakby tyle… Wszystkie Pokemony wyglądają i zachowują się tak samo. Domyślnych sposobów zachowania jest pięć – chodzenie/stanie, spanie, jedzenie, ucieczka i atak. I co mnie mocno gryzie to to, że:
- Pokemony nie wchodzą w interakcje między sobą
- Pokemony nie walczą między sobą
- Pokemony totalnie mają w dupie, że są obok nich Pokemony innych gatunków (potencjalne zagrożenie)
- Wszystkie Pokemony tego samego gatunku zachowują się wobec nas tak samo – wszystkie Shinxy nas atakują, a wszystkie Bidoofy bez wyjątku do nas podchodzą
I szkoda, że jest to takie nienaturalne, tym bardziej, że same Pokemony mają przecież swoje natury i unikalne statystyki, więc zakodowanie unikalnych zachowań w grze powinno być kwestią bezproblemową.
Sama kraina Hisui jest niesamowicie surowa i powtarzalna, ale to trochę pasuje do wykreowanego świata. Sam świat jest też bardzo duży. Są miejsca całkiem dobrze wyglądające, jakby widać napracowanko, ale są miejsca totalnie wrzucone na pałę, bez żadnego logicznego designu. Hisui jest różnorodne, ale same krainy nie trzymają tego samego poziomu – są lepsze i gorsze.
Co nowego w „starych” Pokemonach?
To jest gra Pokemon, więc łapiemy Pokemony. Ale oprócz walki z nimi, mamy też nowy sposób łapania „na snajpera”, czyli podkradanie się do Pokemona i rzucanie Pokeballa bez wcześniejszej walki. Strasznie to ułatwia zadanie, ale pachnie mocno Pokemon GO – idziemy w ilość, a nie w jakość. Jakość ratują Alfa Pokemony, czyli silniejsze i większe wersje tych zwykłych, natomiast ilość limituje nam to, że teraz wszystkie przedmioty możemy wytworzyć sami w dość zaskakująco zaawansowanym kreatorze. Warto więc w Arceusie zbierać wszystko co się da, by móc wytworzyć potrzebne Pokeballe, Potiony i Revivy, bo schodzi tego tutaj mnóstwo.
Dlaczego?
Otóż Legends: Arceus jest w końcu pierwszą trudniejszą grą od lat. Taką, która sprawia dużą przyjemność z wyglądu i sposobu walczenia oraz pokonanych przeciwników (NPCów walczących jest jakieś 10 sztuk, więc nie nastawiajcie się na liczne walki z trenerami!). Nie mamy już drugiego ekranu gdzie z mapy przechodzimy do ekranu walki. Wszystko dzieje się dynamicznie na jednej mapie. Możemy nawet jako trener chodzić w różnych kierunkach podczas potyczki! Niestety taka zmiana wymusiła zakaz ukrywania wyglądu ataków. Gra stała się automatycznie dłuższa.
Ale to dobrze, bo w nowe Pokemony powinno się grać inaczej niż we wszystkie inne. Powinno się chłonąć je jak najdłużej, sprawdzić zakamarki otwartego świata i czyhających tam ciekawostek. Nie warto tu robić speed-runa. Lepiej wrócić kilka razy w to samo miejsce i próbować uzupełniać swój Pokedex.
Tym bardziej, że w trakcie gry pomagają nam nowe Pokemony, na których możemy jeździć, czy pływać – tak jak w trailerach widzieliśmy Wyrdeera oraz Basculegiona – są jeszcze inni pomocnicy, którzy sprawiają, że Hisui jest najbardziej otwartą krainą Pokemon w jaką kiedykolwiek graliśmy.
Totalnie nowe
Wiele mechanik w Legends: Arceus to totalnie nowe rzeczy i warto o nich wspomnieć.
Ważną nowością są questy poboczne i w ogóle „okno z zadaniami”. Teraz wiemy co mamy robić, są oznaczenia na mapie i lista zadań do wykonania, a te poboczne możemy robić kiedy chcemy!
Nowy Pokedex nie wymaga od nas już tylko „zobaczenia” i „złapania” Pokemona. Teraz trzeba go jeszcze „zarejestrować” co znaczy – zdobyć 10 poziom znajomości Pokemona. Robi się to poprzez wielokrotne łapanie tego samego Pokemona, oglądanie jego ataków, ewolucji, walczenie z nim itd. To w sumie fajna sprawa, w końcu tworzymy pierwszy Pokedex jaki kiedykolwiek powstał, nie ma jeszcze komputerów, więc trzeba zdobyć dokładne dane, ale pachnie to mocno Pokemon Snapem, gdzie tam też trzeba było tego samego Pokemona powtarzalnie fotografować do skutku.
Ale warto wspomnieć o ogromnym regresie – czyli DEXICIE. Tak jest, w Legends: Arceus również występuje dexit i w Hisui (czyli krainie Sinnoh, w którym powinno być około 500 Pokemonów) znajdziemy wyłącznie 242 (!!!!) Pokemony i chciałbym, żeby to było jasne, że to mi się zajebiście nie podoba.
No dobrze, niby w Hisui nie powinno być wszystkich Pokemonów itd, ale dlaczego znalazł się Sliggoo (pokemon z 6 generacji), czy Sylveon – Pokemon, którego nie ma nawet w Brilliant Diamond/Shining Pearl? Gdzie tu logika?!
Nowe Pokemony w Hisui ich ewolucje i formy – jest ich mało, ale ich desing z pewnymi wyjątkami jest całkiem przyjemny. Dla mnie – na plus. A zwłaszcza Voltorb, który bardzo dużo zyskał na redesignie.
Podobają mi się drobne smaczki jak nowy sposób nauki ataków oraz sposobu ewolucji (to my wybieramy kiedy). Ale brakuje tak podstawowej funkcjonalności jak breeding.
PS. Wymienicie się Pokemonami z innymi graczami, ale nigdy z nimi nie zawalczycie. Kompatybilność z Pokemon HOME ma być dostępna w 2022 roku.
Wiedźmin się tyle nie nazbierał…
W Legends ważniejszą rzeczą niż łapanie Pokemonów jest zbieranie wszystkiego co leży. To tak trochę żartem, ale zbierać będziecie co się da – rośliny, kamienie, jagody i inne pierdoły. Zaawansowany system craftingu pozwala samemu tworzyć wiele przedmiotów (moim zdaniem – wiele też niepotrzebnych). Na szczęście też, dla leniwych – wszystko można kupić za pieniądze. Ale jak zdobyć pieniądze, skoro nie ma trenerów z którymi możemy walczyć? Twórcy nagradzają nas kasą za kompletowanie Pokedexa i jest to dość ciekawe, a już na pewno innowacyjne rozwiązanie. W końcu profesor płaci nam za wykonaną dla niego pracę – nie robimy tego charytatywnie.
Nie miałem natomiast problemów z tym, że trzeba trochę w grze „grindować”, czyli powtarzać mnóstwo czynności wielokrotnie. Nie ma co ukrywać – to gra Pokemon – tu się tylko ciągle robi to samo wciskając przycisk „A” i przez lata nie miałem z tym problemów. Nie uważam, że to minus, tym bardziej, że samo zbieractwo, czy kompletowanie Pokedexu nie jest jakoś mocno żmudne. Sama gra zbudowana jest dość dynamicznie i nie czułem znużenia tymi mechanikami.
Cóż.. w taką grę Pokemon nigdy nie graliście. Myślę też, że już nigdy nie zagracie. GameFreak zrobił intrygującą grę, ale dla mnie to jest eksperyment. Wrzucono do wora nowe pomysły, pomieszano ze starymi mechanikami i losowano co dodać do gry. To wyszło, ale jest szyte grubymi nićmi. Mam wrażenie, że to tylko testowanie niektórych rozwiązań i ubolewam, że GF tylko delikatnie pobawił się nowymi mechanikami – zapewne bojąc się o reakcje graczy.
Jak ja to oceniam? Podobało mi się. Bardzo. Jestem zachwycony nowym podejściem do gry, wywietrzeniem serii i wpuszczeniem świeżego powietrza. To jest na prawdę świetna gra i przygoda. Ale to nowe otwarcie i spodziewałem się więcej. To nie jest remake, w którym oceniam tylko zmiany. To całkowicie nowa gra i moje wymagania co do trzonu serii są bardzo wygórowane. Jak dla mnie gra „dowiozła” – jest świetna i polecam każdemu, który zmęczył się marką i serią gier Pokemon. Ale GF stać na więcej, a my jako gracze w 2022 roku powinniśmy więcej wymagać. I ja wymagam więcej.
Pokemon Legends: Arceus
Platforma: Nintendo Switch
Deweloperzy: Game Freak
Wydawca: Nintendo, The Pokémon Company
Ocena vulpiego: 8,5/10
PLUSY VULPIEGO
- nowe otwarcie gier Pokemon
- nowy sposób łapania i walki
- crafitng
- beztrosko biegające Pokemony na mapie (a nie tylko w trawie)
- fajny pomysł z pomocniczymi Pokemonami
- duży fanbase – nawiązanie do wielu postaci z innych gier
- dużo wyższy poziom trudności, wymagające walki, dynamika
- alfa Pokemony – świetny pomysł
MINUSY VULPIEGO
- graficznie bardzo brzydka, szary okropny świat i brzydko wymodelowane Pokemony
- DEXIT!!!!!
- nienaturalne zachowania Pokemonów
- za dużo niepotrzebnych przedmiotów
- trochę wywrócona mechanika Pokeballi
Recenzja napisana na podstawie gry otrzymanej dzięki uprzejmości dystrybutora gier: CQE
Zgodnie z informacją na dzień 6 lutego 2022, Pokemon Legends: Arceus sprzedało się w ilości 6,5 miliona sztuk.
Okiem innych:
Prawdą jest to, że gra Pokemon Legends: Arceus podeszła do tematu pokemonów w inny sposób niż znaliśmy to do tej pory. W praktycznie każdej odsłonie głównego nurtu gier pokemon gracz wcielał się w postać, która startowała w i eksplorowała poniekąd znany jej region.
W Legends: Arceus nasza postać z pewnych powodów ląduje w kompletnie nieznanym dla niej dzikim świecie. Piszę dzikim ponieważ mieszkańcy obcego nam obszaru dopiero poznają pokemony, ich zachowania, naturę, zwyczaje itd. Właśnie to jest też ten czas kiedy gracz nie dostaje dziwnego urządzenia, w którym po prostu mamy „odsłonić” wpis o danym pokemonie tylko dostajemy coś na zasadzie notatnika, którego uzupełnienie jest równoznaczne ze stworzeniem pierwszego pokedexa.
Dla jednych takie uzupełnianie różnych, nawet głupich małych szczegółów odnośnie jakiegoś rodzaju pokemona może być uznawane jako grind, mozolna aktywność aby skompletować wszystkie info o pokemonie, ale możemy się domyślać, że tak właśnie może wyglądać praca osób, które opisują jakiś gatunek zwierzęcia/rośliny.
W Legends: Arceus w pewnym stopniu dostaliśmy otwarty świat. Jest na pewno co zwiedzać i to nawet na kilka różnych sposobów (głównie przy pomocy niektórych pokemonów).
Kolejną zaletą jest to, że rzeczy potrzebne do łapania nowych stworków jak i te pomagające nam po prostu przetrwać w dziczy można craftować przy pomocy znalezionych materiałów. Więc nie masz pokeballi to nie musisz wracać do miasta i wydawać pokewaluty aby je zakupić. Wystarczy podejść do „stołu crafterskiego” z materiałami i wytworzyć potrzebne nam przedmioty.
Pozytywną rzeczą jest też to, że wcale nie musimy wszczynać bójki z pokemonem aby go złapać. Jeśli odpowiednio się zachowujemy i mamy wolne pokeballe to wszystko co nam potrzeba, aby zdobyć większość nowych stworków 🙂 Ciekawym pomysłem jest również to, że np jeden gatunek stworków jest przyjazny, a inne atakują gracza gdy tylko go zobaczą, co daje większy feeling właśnie przebywania w dziczy i dopiero co poznawania gatunków. Bossy są tu kolejnym fajnym smaczkiem. Walki z nimi są bardziej wymagające niż potyczki z napotkanym na drodze, pierwszym lepszym stworkiem (a i te potrafią czasami dokopać jeśli dobierzemy nieodpowiedniego partnera do walki).
Kolejne nowe rozwiązanie to „style” ataków. Strong oraz Agile. Dzięki nim np. można uderzyć wolniej, „raz a mocno” lub można wykonać sekwencję paru szybszych (ale słabszych) ruchów. Sam pomysł stylów jest dobrą sprawą, aczkolwiek animacja mówiąca, że ruch będzie strong czy agile style bardzo szybko się nudzi, a nawet wkurza bo niepotrzebnie wydłuża nam to animacje w walce.
Niestety dość sporym minusem dla graczy pokemon jest mała ilość nieznanych dotąd pokemonów i form. Każdy trener cieszy się kiedy ma do poznania/złapania dość sporą ilość nowych stworków w nowej grze, a w przypadku Pokemon Legends: Arceus można po tym względem czuć lekki niedosyt. Brak konieczności posiadania znajomych, z tą grą, aby ewoluować niektóre pokemony dla niektórych graczy może być plusem ponieważ każdemu graczowi daje to świadomość, że wszystko można osiągnąć samemu, choć jeśli ktoś chce to ogólnie znana metoda ewolucji poprzez trade nadal występuje więc mamy 2 drogi prowadzące do tego samego efektu (i obie są równie dobre).
Mogą się w tej grze niestety pojawić różne błędy czy niedociągnięcia graficzne i o ile np. nie spotkałem się póki co ze zniekształconymi modelami postaci czy pokemonów, tak np. trawa potrafi się czasami dziwnie zachowywać lub można napotkać jakiś brak w modelu wzniesienia czy góry (ja się z czymś takim spotkałem choć było to zaledwie parę pikseli wolnej przestrzeni).
Słowem podsumowania: Pokemon Legends: Arceus to jest pewny powiew świeżości w temacie gier pokemon.
Poziom trudności gry, walka o przetrwanie przy równoczesnym „tworzeniu” pierwszego pokedexa na pewno będzie plusem, który sprawi, że duża ilość zarówno starych wyjadaczy jak i osób, które z marką pokemon mają niewiele do czynienia, sięgnie po ten tytuł.
Walki z pokemonami są w dużej mierze opcjonalną metodą, która pomaga nam złapać stworka. Są w tej grze rzeczy, które możemy wykonać na parę sposobów co daje graczowi większe pole do manewru. Oczywiście są też rzeczy, które można by ulepszyć czy poprawić (np błędy graficzne czy wkurzające/niepotrzebne animacje w pewnych momentach rozgrywki).
Nowa gra, z nowym pomysłem na stary temat pozostawia graczom w głowach pytanie czy od teraz tak właśnie będą wyglądać gry pokemon? Czy może raczej jest bardziej coś w rodzaju eksperymentu? Tego zapewne dowiemy się dopiero przy kolejnych odsłonach gier z serii o pokemonach.
~Drakenu
Gra inna i moim zdaniem ciekawsza od poprzednich wydań na Nintendo Switch ale ma swoje wady:
– klatkujące animacje odległych modeli postaci/Pokemonów.
– animacja „styli” mogłaby być połączona z animacja ataków albo całkowicie pominięta. (za pierwszym razem miło się to ogląda ale za setnym ma się ochotę to wyłączyć)
– brak opcji wyłączenia animacji ataków/styli.
– monotonne wypełnianie „perfect dexa” głównie z powodu przedłużających się animacji.
Z zalet na pewno można wymienić:
– wyższy poziom trudności, który urozmaica grę. Źle dobrany pokemon pada momentalnie więc gra kara za błędy.
– eksploracja otoczenia oraz „mounty”
– możliwość ewolucji oraz spotkania każdego pokemona bez potrzeby tradowania.
– łapanie pokemonów bez walczenia z nimi.
~SowerOfChaos
Zalety:
Świeża nowa forma
Super łapanie Pokemonów
Mechanika craftingu
,,hot swap” Pokemonów bez wchodzenia do menu
Wady:
Dziwna metoda walki
Brak ability
Brak walk z AI
~Kuraś
Gra moim zdanie wreszcie zmienia coś z formułą poksów, ale zachowuje to co powinno być w nich.
Najpierw zacznę od zalet:
– duża ilość QoL changes, np. zmiana w locie zestawu ataków danego poksa od początku gry,
– walki z bossami i koncept „dzikszego świata” niż dotychczas,
– questy główne i poboczne jak w innych jrpgach bardziej widoczne niż dotychczas,
– łapanie poksów bez konieczności walki z nimi i przedmioty to ułatwiające,
– rozbudowany crafting – w końcu można tworzyć swoje pokeballe i resztę potrzebnych przedmiotów,
– mass outbreaki i time-rift jako dodatkowe aktywności i łatwiejsza możliwość łapania rzadszych i shiny pokemonów!
– pokemony cały czas są widoczne, walki z nimi są w realnym terenie gdzie wywołasz walkę z nimi.
Teraz wady:
– znacznie niższa niż dotychczas ilość poksów do złapania,
– błędy w grafice/teksturach,
– nowy pokedex i jego wersja perfect zawierają masakryczny grind,
– nowe pokemony i ich formy w bardzo małej ilości.
~Arathraw