Pokemon Super Mystery Dungeon – Megarecenzja

Recenzja Pokemon Super Mystery Dungeon

W 2016 roku obchodzimy 20-lecie marki Pokemon. Jest to idealny czas, by wypuścić kilka bardzo dobrych gier. Jedną z nich jest Pokemon Super Mystery Dungeon – tytuł który ma nam zrekompensować czekanie na nową (jeszcze nie ujawnioną) główną grę z Pokemonami (i nie, nie wiemy czy będzie to Pokemon „Z”).

21

Pokemon Super Mystery Dungeon jest turowym „roguelikiem” na konsole Nintendo 3DS, w którym minimum 2 Pokemony (bez udziału trenera) tworzą drużynę i eksplorują różne zakątki świata, by pokonywać przeciwników, ratować znajomych, czy po prostu wykonywać różnorodne zadania zlecone przez inne stworki. Całość, okraszona jest bardzo ciekawą i wciągającą fabułą w której staramy się wyjaśnić, dlaczego staliśmy się Pokemonem i dlaczego inne stworki są zamieniane w kamienie.

Osobiście nie mogłem się doczekać, by móc w nią zagrać. Jestem fanem „Dungeonów”, lecz mimo to, nie skusiłem się na zakup poprzedniej wersji na 3DSa – „Gates to Infinity”. Moja poprzednia przygoda z MD działa się na leciwym NDS Lite przy „Explorers of Time”. Właśnie dlatego ta recenzja będzie porównaniem Super Mystery Dungeon bardziej do EoT niż GtI. Po prawdzie różnice pomiędzy tymi dwoma grami są kolosalne – co nie jest dziwne, biorąc pod uwagę 7 lat różnicy między nimi.

Zanim jednak zaczniemy grę, musimy przejść przez… test psychologiczny

W grze stajemy się jednym z 20 Pokemonów. Co ciekawe, to gra przypisuje nam Pokemona po tym, jak na samym starcie gry odpowiemy na szybki quiz. Pytania mają za zadanie ocenić psychologiczny stan podczas zachowania się w różnorodnych sytuacjach. Pod koniec testu gra przypisuje do gracza kolor, ocenia charakter osoby siedzącej przed konsolą i przypisuje odpowiadającego mu Pokemona. Następnie dopasowuje się partnera, czyli postać z którą zżyjemy się na start i która będzie naszym pomocnikiem (przyjacielem) do końca gry.

PSMD_Jun162015_07

Nowością jest możliwość zmiany Pokemona i Pokemona partnera, jeśli wybór nam nie odpowiada. Nie cierpisz Pikachu, tak jak połowa populacji świata? Nie ma sprawy, nie musisz nim być. Masz do wyboru 19 innych Pokemonów. Takiej nowości nie spotkamy w żadnej innej grze z serii. Gdy chcieliśmy grać innym Pokemonem trzeba było grę resetować i zaczynać quiz od nowa.

Po ukończeniu przeze mnie quizu – zostałem Squirtlem. Moim ulubionym Pokemonem ever. Moim partnerem został jeden z najbardziej znienawidzonych przeze mnie Pokemonów – Riolu (nie bez powodu nazwałem go „Listva” :D).

WP_20160121_08_29_11_Pro

Zaraz po samym rozpoczęciu gry, czeka nas fabularny wątek, który (nie chcąc spojlerować) jest kluczowy w całej podróży. Otóż dowiadujemy się, że jesteśmy Pokemonem! A przecież jeszcze niedawno byliśmy człowiekiem… Taki nagły zwrot sytuacji sprawia, że musimy się wiele nauczyć. Samouczek jest jednocześnie trochę zbyt rozwleczonym wstępniakiem fabularnym. Uczymy się poruszać, używać pierwszych przedmiotów które znajdziemy po drodze, atakować, czy wykonywać specjalne ruchy. Samouczek jest bardzo dobrze skonstruowany, ale dłuży się niemiłosiernie. Mimo to, cały czas popycha fabułę do przodu, więc jest niezbędny do ukończenia.

Po samouczku poznajemy naszych przyjaciół z wioski oraz naszego partnera. Miną jakieś 3-4 godziny gry, zanim się oficjalnie zaprzyjaźnicie (i nie, nie da się „nie-zaprzyjaźnić”, wiem – sprawdzałem). Cóż mógłbym rzec o naszym pomocniku? To, że przez pierwsze 10 godzin gry, strasznie mnie denerwował (z punktu widzenia fabularnego oczywiście, bo w walce przydawał się koncertowo). Riolu, (który, jak już wspomniałem, po wypełnieniu quizu był moim „przyjacielem”) w realnym życiu dostałby w pysk tyle razy, że… nie byłby moim przyjacielem. Zachowanie partnera jest dziecinne, nierozważne i w końcowym efekcie – niebezpieczne. Dokładnie takie, by popchnąć fabułę do przodu. Cóż, gra skierowana jest dla dzieci, więc nasz przyjaciel zachowuje się podobnie (No dobra jego zachowanie ma pewien cel, który jest później wytłumaczony). Dzieciaki być może poczują więź z naszym pomocnikiem. Ja najchętniej bym go wymienił. Na kogokolwiek innego.*

Tym bardziej, że w grze czeka na nas ogromna ilość postaci, a także – wszystkie oficjalne 720 Pokemonów**

W końcu, gdzieś po 13 godzinach gry, dużo później niż w innych grach serii i dużo później niż nawet ja się spodziewałem – trafimy do oficjalnej drużyny eksploratorów. Ale takiej wiecie – z gildią, gadżetami i wspólnymi wyprawami. Tak naprawdę dopiero wtedy gra rozwija skrzydła i pokazuje jaka jest naprawdę. Fabularnie robi się coraz lepiej, jednak grywalnie – coraz bardziej monotonnie.

June_p05_01

Odwiedzamy te „tajemnicze jaskinie” które okazują się graficznie różnorodnymi miejscówkami, ale tak naprawdę wszystkie składają się z podobnych cech – korytarz i pokój, oraz piętra. Czasami mamy wodę, lawę, jakieś graficzne cuda, ale jest to cały czas ten sam sposób eksploracji który się nie zmienia. Po pewnym etapie mnie to niestety znudziło i przy późniejszych szukałem praktycznie wyłącznie schodów, które przenosiłyby mnie dalej zamiast w całości eksplorować pomieszczenia. Pomimo to, na plus należy dodać, że miejsc do zwiedzania jest bardzo dużo i podczas głównego wątku fabularnego nie zwiedzimy więcej niż… 30% gry!

Gra jest łatwa. To dobrze, bo inaczej oprócz tego, że byłaby trudna, to jeszcze frustrująca.

Mechanizmy które stoją za Pokemoniastymi Duneonami nie zmieniły się. Nadal mamy pułapki i „miejsca oczyszczające”. Nadal mamy sklep Kacleona w samym środku trudno-dostępnych pomieszczeń (ale jak się tam Kacleon znalazł to już tylko twórcy gry wiedzą).

firefox_2016-02-06_16-17-07

Ale oprócz starych mechanizmów doszły nowe. Jednym z nich są „emery” i „looplety”, czyli specjalne „urządzenia” pomocne w podróży. Emery to małe kamyczki które są losowo rozsiane po jaskini, a których przypisanie do loopletów podnosi statystyki Pokemona, albo pozwala mu na wykonanie dodatkowego ataku, czy dodatkowej ochrony. Wszystkie emery zostają zniszczone po wyjściu z lochu, więc za każdym razem gra może podrzucić nam nowe taktyki. Bardzo fajne rozwiązanie, każdy na pewno znajdzie swoje ulubione emery i w ten sposób – swój ulubiony schemat walki.

Nowością są także różdżki, które tworzą różne statusy jak „Orby” (kule), ale działają tylko na jednego Pokemona który stoi przed nami.

Nie tylko jaskinie dostały ulepszenia w stosunku do starych gier, ale także mechanika. Jeśli będziemy należeć do drużyny eksploracyjnej – dostaniemy specjalne urządzenie (Connection Orb), które pozwala nam… zarządzać Pokemonami. Jest to ukazane w formie małego wszechświata w którym każdy z Pokemonów to gwiazda, a jeśli niektóre Pokemony się znają to tworzy to swoistą konstelację połączonych gwiazd. W trybie 3D ten efekt wygląda piorunująco. Z tego samego menu przyjmujemy zadania od Pokemonów i zbieramy (potwierdzamy) nowe przyjaźnie. Świetna i czytelna sprawa, ten sposób przedstawiania zadań bardzo przypadł mi do gustu.

expedition-society-artwork-psmd_6xkt.jpg

Wszystkie inne mechanizmy gry są raczej już znane każdemu zjadaczowi chleba, więc nie ma sensu ich omawiać. Walczy się jeszcze wygodniej, lepiej, szybciej, sterowanie jest intuicyjne i jasne, statusy odpowiednio opisane.

Fabuła? Rzadko spotkacie taką w Pokemonach – często w Dungeonach.

Fabuła, fabuła, fabuła… Gdybym napisał, że jest „bardzo dobra” to bym obraził twórców Pokemon SMD. Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych fabuł gier Pokemon jakie grałem w życiu (a trochę tego było). Powiem więcej: to kolejna genialna fabuła gier z serii Pokemon Mystery Dungeon. Już od dawna w różnych miejscach w internecie powtarzam, że główne gry Pokemon mają bardzo słabą fabułę (z wykluczeniem delta epizodu w Pokemonach OR/AS). Od dawna też wiadomo, że gry serii MD mają fenomenalną fabułę, wciągającą od samego początku do samego końca. Nie inaczej jest tym razem.

legend5_RGB_300dpi

Nie będę wam zdradzał żadnej części historii w grze. Zniszczyłbym wam niesamowitą przygodę. Opowieść jest niezwykle ciekawa i wciągnęła mnie od samego początku. Zwłaszcza, że to co się dzieje na starcie jest jedną wielką zagadką, która zostaje wyjaśniona na samym końcu. Wszystko co się dzieje jest ważne. W grze jest tak wiele zmian akcji, że człowiek łapie się za głowę, jak Japończycy to świetnie przemyśleli. Doświadczeni znawcy gatunku powiedzą: „pffff, wiadomo co się zaraz zdarzy”, a chwile później będą zbierali szczęki z podłogi, bo nie będą się spodziewać takich zwrotów akcji. Gra wręcz pęka w szwach od świetnych pomysłów w całej historii. Tym bardziej zadziwia to, jak twórcy zgrabnie połączyli wszystkie wątki, wszystkie niezrozumiałe na początku części w jedną spójną całość. Nie ma szans, by w końcowym efekcie gracz się pogubił.

Całą tę niesamowitą fabułę dopełniają genialnie stworzone postaci Pokemonów. Bardzo łatwo odgadnąć na samym początku kto jest zły, a kto dobry, kto jest szalony, a kto rozważny i wnikliwy. Ten jasny podział zostaje zburzony już po kilku godzinach grania, gdy Pokemony odkrywają swoje prawdziwe, schowane za maskami twarze i intencje. To niesamowite, że można zbudować tak fantastyczne charaktery wykorzystując do tego wyłącznie Pokemony i ich świat!

WP_20160202_12_00_23_Pro

Jeśli jesteście strasznie ciekaw całej historii fabularnej to pod żadnym pozorem jej nie czytajcie. Kupcie grę i PRZEŻYJCIE ją. Ewentualnie pozwalam wam oglądać gameplay na YouTube, ale to nie będzie to samo. Gra wywiera na was nacisk mówiąc – wybrałeś tego Pokemona po quizie i tego partnera też. TY nimi graj, to TWOJA historia, to są TWOJE Pokemony – to jesteś TY. I to właśnie ta część wiedzy, że to WY jesteście odpowiedzialni za wybór zarówno swojej postaci jak i partnera, sprawia, że zakończenie jest bardzo mocnym zwrotem akcji z ciężkim fabularnym uderzeniem. Ostatnie rozgrywające się sceny przed napisami końcowymi i wielkim „The End” to wyśmienity kunszt japońskich scenarzystów. Gdy dociera do was co się dzieje na końcu, w jakim klimacie jest to zrobione, a ponadto jaką muzykę dobrali twórcy gry – nie idzie się nie poryczeć jak małe dziecko (niektórzy pewnie tylko uronią łezkę – wielcy macho od siedmiu boleści). Tak, tak, zakończenie jest FE-NO-ME-NAL-NE.

Muzyka jest kropką nad „i” w całej grze.

Szczerze nie spodziewałem się cudów po muzyce w takiej grze Pokemon. Tym bardziej zostałem pozytywnie zaskoczony wsłuchując się w świetnie skomponowaną ścieżkę dźwiękową gry. Nie było to jedyne zaskoczenie. W menu gry umieszczono „Jukebox” czyli najzwyklejszy odtwarzacz muzyczny, który pozwala nam na przesłuchanie wszystkich odblokowanych piosenek z gry. Odblokowanych – czyli takich które już chociaż raz słyszeliśmy w grze, lub które pojawiają się w czasie gry po zdobyciu określonych rang eksploracji. Odtwarzacz można puścić, zamknąć konsolę (lub przejść w tryb „sleep mode”) a konsola będzie grać dalej. Możemy również podłączyć słuchawki i wrzucić konsolę do plecaka. Odtwarzacz pozwala nam na wybór ulubionych piosenek i ich zapętlanie.

Osobiście chętnie bym kupił ścieżkę dźwiękową z gry, ponieważ jest fenomenalna i świetnie dopasowana. Tym bardziej, że uświadczymy tu miks wielu gatunków i wielu rytmów. No i mamy do odsłuchania praktycznie 200 piosenek. To robi wrażenie.

odayakamura_map_rgb_LG

Kupować? Przecież to tylko zwykłe, nudne Dungeony!

Każdy szanujący się fan Pokemon musi mieć tą grę. Tym bardziej, że otrzymujemy niesamowitą historię za cenę mniejszą niż gry główne. Ale sama gra nie jest dla wszystkich. Dla niektórych zwiedzanie tych samych lochów po raz kolejny będzie nudnym grindowaniem, które może szybko zniechęcić i odrzucić. Po ukończeniu fabuły i jeszcze jej kawałka po napisach „The End”, czeka nas już tylko monotonne wymaksowanie gry wykonując te same akcje.

Mimo to, całą tę powtarzalność rekompensuje fabuła i muzyka, które są warte tego, by poznać się z innymi Pokemonami i przeżyć fantastyczne 24-26 godzin w PokemonSuper Mystery Dungeon.

Oceny:
Muzyka – 9/10
Fabuła – 10/10
Grafika – 8/10
Tryb 3D – jest pełny w każdym miejscu gry

Ocena ogólna – 9/10

poster_FULL

Przypisy:

* – przeczytaj spojler poniżej:

UWAGA SPOILER, NIE CZYTAJ DALEJ JEŚLI NIE CHCESZ SOBIE POPSUĆ GRY, A ZWŁASZCZA ZAKOŃCZENIA! OSTRZEGAM!:
Więc całkowicie cofam słowa o zmianie Pokemona-partnera. Ostatni zwrot akcji przed samym zakończeniem (oficjalnym) gry sprawia, że tracimy partnera na zawsze. Autentycznie zrobiło mi się przykro, ponieważ przez tyle godzin jednak partner – u mnie Riolu – dorasta i staje się naprawdę przyzwoitym przyjacielem o bardzo ciekawych cechach, które zaczynały mi się podobać. Tak więc nie – nie chcę wymienić mojego partnera na nikogo innego! Na szczęście partner jeszcze powraca do gracza… ufff..

WP_20160206_00_45_08_Pro

** – oficjalne do daty wydania gier w Japonii

Galeria 3DS PSMD cover plate

Menu

przeczytaj jeszcze..