Coraz więcej sklepów trafia do mojej polecajki w której kupicie oryginalne produkty i karty Pokemon i będziecie obsłużeni iście po królewsku!
Na WAW Pokemon przeczytacie wiele o karciance Pokemon w tym o Pokemon Pocket. Ja – jako fan Pokemonów jestem też często klientem różnych sklepów. Nie jestem testerem sklepów, ale tam gdzie kupuję staram się napisać wam opinię, żebyście wy również wiedzieli, gdzie jakość obsługi i legalność produktów jest na najwyższym poziomie.
Ja jestem bardzo wybredny i polecam sklepy tylko w wyjątkowych przypadkach. Obsługa nie może być tylko królewska – musi być wręcz Cesarska.
Dlatego z nieukrywaną przyjemnością mogę polecić wam zakupy w PikaShop.pl który trafia do mojej bardzo skromnej i ekskluzywnej listy polecanych sklepów w których będę kupował regularnie i polecał wszystkim na moim discordzie i TikToku.

Co wyróżnia PikaShop.pl?
To co sprawiło, że mogę wam polecić zakupy na PikaShop.pl to kilka rzeczy. Po pierwsze – szybkość obsługi. Zamówienie jest bardzo szybko pakowane i wysyłane do was. Druga kwestia to samo spakowanie. Paczka jest bardzo dobrze zabezpieczona folią bąbelkową i papierem. InPost zniszczył jedną z moich paczek, ale mimo to, wszystkie produkty były nienaruszone. Ponadto po zamówieniu zawsze w paczce znajdziecie kilka drobnych gratisów do zamówienia. Z przeprowadzonych rozmów z właścicielem sklepu dowiedziałem się, że już niedługo wystartuje jasny i czytelny program gratisów do zamówień! Super sprawa!
Sam PikaShop.pl sprzedaje głównie produkty azjatyckie – tj. karty japońskie, koreańskie i chińskie. W dobie ogromnej ilości sklepów z kartami, skupienie się na takiej niszy jest bardzo ważne. Same azjatyckie karty stają się coraz popularniejsze, więc teraz są też łatwo dostępne dla klientów z Polski. W sklepie kupicie też już zgrejdowane karty z PSA! Super sprawa, bo sam ich nigdy nie miałem – ANI JEDNEJ! – dopóki nie trafiłem do PikaShop.pl.
Mam też wywiad dla was!
Z okazji mojego zamówienia, udało mi się porozmawiać z Mateuszem Roth – właścicielem sklepu PikaShop.pl! Zapraszam do przeczytania mojego wywiadu!
Zanim przejdziemy do wywiadu przekażę wam jeszcze kilka informacji którymi podzielił się ze mną Mateusz, ale są to takie tajemnice, że mogę uchylić wam tylko ich „rąbka”!
Dostępność produktów angielskich to nie jedyny problem… produkty chińskie wcale nie są dla polskich sklepów łatwiej dostępne, stąd ich cena. Tym bardziej, że same chińskie karty Pokemon zaczynają być… podrabiane!
Wiele sklepów z kartami Pokemon, które teraz się pojawiły może nie przetrwać próby czasu i za 2-3 lata się po prostu zwinąć. Koszty prowadzenia, inwestowanie na start i długi czas „rozruchu” sprawia, że wiele osób, które porywają się na prowadzenie sklepu mogą go zamknąć po krótkim czasie.
No to teraz przejdźmy do wywiadu!
vulpister: Jak zaczęła się Twoja pasja do Pokemonów? Czy pamiętasz swoją pierwszą kartę, którą zdobyłeś? Grę, którą przeszedłeś?
Mateusz Roth: Tu mam nadzieję że nic mi nie grozi, sprawa się przedawniła prawdopodobnie, ale brat przyniósł ze szkoły od kolegi, chyba jeszcze na dyskietce, emulator Game Boya i Pokemon Red.
Było około 1999/2000 roku, miałem 5-6 lat i była to pierwsza moja gra. O dziwo, bez większej znajomości języka, sporo w nią grałem. Głównie opierałem się na tutorialach krok po kroku, drukowanych między innymi w takim magazynie Play około 2000 roku.

W późniejszych latach wielokrotnie przechodziłem Fire Red, Crystal, Ruby. Pochodzę ze skromnego domu i kolejne generacje Pokemonów od 4-5 generacji miałem mocno ograniczony dostęp z powodu braku konsoli, drogiej na tamte czasy.
Z kartami to zyskałem ich trochę po bracie. Oryginalny, lecz mocno zajechany Charizard z base setu był perełką nawet w tym moim młodym wieku. W późniejszych latach, jak już nieco podrosłem i nauczyłem się dbania o karty, to z moich paczek trafiłem ciekawe miscuty z Base Setu. Ciekawe na dzisiejsze czasy, bo wtedy byłem załamany, że wydałem pieniążki, a trafiły mi się „krzywe” karty. Dzisiaj już są po grejdingu w bardzo dobrej ocenie i pewnie bardziej wartościowe, niż te „niekrzywe”.
v: Jakie były największe wyzwania przy tworzeniu/zakładaniu sklepu i na samym początku prowadzenia sprzedaży?
MR: Jeśli chce się to zrobić porządnie, to potrzeba naprawdę sporo nakładu czasowego i finansowego. My wszystkiego nauczyliśmy się na przestrzeni lat i mamy już ogromną wiedzę, jak działać.
v: Czy jest coś, co chciałbyś, aby ludzie zrozumieli na temat prowadzenia sklepu internetowego z produktami kolekcjonerskimi, czego nie widać na pierwszy rzut oka?

MR: Myślę, że jest jakieś mylne przekonanie, iż sklep internetowy to sklep praktycznie bez kosztów i marża powinna być zawsze bardzo niska. Owszem, sprzedaż na marketplaceach lub nowo powstałym sklepie taka z reguły jest. Jednak jeśli zależy nam na rozpoznawalności, wyszukiwalności w sieci to takie sklepy też posiadają nierzadko spore koszta – albo wymagają niespotykanego wachlarza umiejętności plus ogromu czasu, nie pomijając weekendów.
Podobnie jest z dostępnością produktów w sklepach. Są sklepy, a raczej „pośrednicy sprzedaży” lub dropshippingi, które towaru nie mają lub oferują towar jeszcze nieopłacony, zbierając różnego rodzaju zadatki lub w formie zrzutek na preorder. Zresztą mamy przykład z tego roku, pewien spory sklep upadł, podejrzewam, że właśnie przez takie działania. My każdy towar mamy opłacony i każde zamówienie realizujemy bardzo sprawnie, dawno nie zdarzyło się aby z naszej winy towar trafił do Klienta później niż 48 godzin w dni robocze.
Renoma sklepu online to też ważna rzecz. Dobry sklep powinien weryfikować autentyczność każdego produktu, szczególnie w obecnych czasach, gdy mamy do czynienia z coraz bardziej wyrafinowanymi podróbkami czy wręcz nieodróżnialnymi fejkowymi boxami od oryginałów. Obecnie są takie produkty, których nie da się zweryfikować na bazie samych zdjęć, potrzebny jest namacalny produkt. A my już sprzedaliśmy tysiące boxów i mamy wiedzę, jak je odróżniać.
v: Czy myślałeś o sprzedaży stacjonarnej i posiadaniu własnego lokalu? Jak ewentualnie wyglądają plany na przyszłość?
MR: Jest to jedna z opcji cały czas w głowie, wszystko jednak zależy od dostępności lokali w wybranej przez nas lokalizacji. Pewniejsze jednak będzie rozszerzenie magazynu, bo obecnie działamy na niewielkiej przestrzeni. Mamy jeszcze jej trochę, ale gdybyśmy chcieli uzupełniać zapasy na parę miesięcy wprzód, to już mogłoby być ciasno. Będziemy starać się rozwijać angielski asortyment, jednak z Pokemonów może to potrwać nawet do 2027 roku lub dłużej aby dostępność i możliwość zaopatrywania się w towar była większa.
v: Jaka jest Twoja ulubiona seria kart Pokemon (lub ogólnie karta/karty Pokemon) i dlaczego?

MR: Serie „vintage”, czyli od Base Setu po Neo, bo to nostalgia. Nawet bardziej w wersji japońskiej z tego względu, że to „protoplasta”, oryginał oryginałów. Zresztą jedną z cenniejszych kart w mojej kolekcji jest Charizard japoński z 1996 w grejdingu PSA 10, ale mam też karty innych ulubionych Pokemonów właśnie w wersji japońskiej i grejdingu PSA 10.
Do tego moje moje „guilty pleasure” z ostatnich lat to… zbieranie polskich kart Pokemon. Mamy tylko dwa sety wydane w języku polskim i są one dla mnie czymś bardzo unikatowym, nawet na skalę światową. Chciałbym, aby Pokemony były lepiej dostępne w naszym kraju, również dla najmłodszych w polskiej wersji językowej.
v: Czy są jakieś inne kolekcje lub pasje, które rozwijasz poza swoją pracą? A może w ogóle nie są to nawet Pokemony, tylko na przykład łowienie ryb!?
MR: Przyznam i możesz mnie bić, ale nieco zdradziłem Pokemony. Bardzo rzadko kupuję Pokemony do swojej kolekcji, a jak już, to najczęściej z zagranicy konkretną kartę w konkretnym grejdingu. A dlaczego bić? Nadal otwieram karty kolekcjonerskie raz na parę miesięcy – ale tu kolejne moje guilty pleasure, nie są to Pokemony, a… Dragon Ball. Karty Bandaia są dla mnie spektakularne, bardzo dobrze wykonane, rzadko mają wady fabryczne. Zbierałbym zapewne One Piece, ale w pierwszej kolejności musiałbym się zapoznać z 1000+ odcinków anime lub setką tomów mangi, co jest nie lada wyzwaniem.
v: Jeśli możesz uchylić rąbka tajemnicy związanej z dostępnością produktów – wiele się mówi o tym jak karty Pokemon są ciężko dostępne, szybko wykupywane i ciągle drożeją. Jakie jest Twoje zdanie i doświadczenie na ten temat? Czy Polski rynek jest już tak zniszczony jak chociażby amerykański?
MR: Ciężki temat. Wiem, że dla graczy, którzy szukają angielskich wersji, temat zakupu sealed produktów jest mocno utrudniony i raczej zalecane jest kupowanie singli na dedykowanych stronach czy Cardmarket.
Dla kolekcjonerów to zależy. Osoby, które coś już miały w kolekcji, na pewno częściowo się cieszą, bo ich karty zyskują na wartości. Dla nowych kolekcjonerów przez wzgląd na ceny i dostępność angielskich produktów nie dziwię się, że obecna sytuacja jest czynnikiem demotywującym. Sam przy tych cenach raczej nie otwierałbym produktów angielskich „masowo”, bo trzeba by mieć nieograniczone zasoby pieniędzy. Ja z tego miejsca aktualnie polecam koreańskie produkty. Całe booster boxy 30 saszetek nierzadko pojawiają się u nas w cenach poniżej 200 złotych. Jakość rzadkich kart jest porównywalna z japońskimi, a jeśli nie gramy, to nie odczujemy kwestii innej wersji językowej. Do albumu, na półkę, jak najbardziej będą cieszyć oko!
Jeśli chodzi o dostępność angielskich produktów, to w Polsce po prostu brakuje towaru. Chętnych, nawet firm, sklepów jest zdecydowanie za dużo na dostępne ilości, które po słabych setach sprzed roku i dwóch lat, mocno się skurczyły. Aby zmienić ten stan rzeczy, polska dystrybucja musi nadgonić ilości, jakie sprowadzają do kraju, a to na pewno kwestia czasu.
v: Co w Twojej pracy sprawia Ci największą przyjemność?
MR: Wszystko. WSZYSTKO. Ogarnianie nowego asortymentu, kontakt biznesowy z dostawcami z zagranicy, kontakt ze współpracownikami, pakowanie zamówień, a robimy to już naprawdę dobrze, planowanie i dobieranie gratisów do zamówień, itd.
Zastanawiałem się jakiś czas temu czy jest coś, czego nie lubię oprócz płacenia rachunków… i jest jedna mała rzecz. Malutka. Nie lubię pakowania przesyłek, gdzie 90%+ paczki to wypełnienie – na przykład mix małego booster boxa plus wielki album. Chociaż mus to mus, to zawsze robimy to porządnie z dbałością.
v: Jakie sety kart Pokemon cieszą się największą popularnością wśród Twoich klientów? Co być najbardziej polecił na zakupy?
MR: Przede wszystkim najnowsze: Glory of Team Rocket, Black Bolt, White Flare, MEGA Brave i MEGA Symphonia. Koreańskie i japońskie. Tu zostawię polecajkę, że na dniach pojawi się dostawa setów koreańskich MEGA Brave i Symphonia w bardzo dobrej cenie – dokładnej ceny jeszcze nie mamy, ale prawdopodobnie będzie to mniej niż połowa ceny japońskiego odpowiednika. A dropią tak samo 🙂
v: Wymień Twoim zdaniem trzy najgorsze karty lub produkty (zestawy/sety) karcianki Pokemon
MR: Odpowiem z perspektywy kolekcjonera, jak i fana bardziej pierwszych generacji Pokemonów. Cały blok Scarlet & Violet był dla mnie bardzo słaby, z wyjątkiem setów typu 151, Black Bolt, White Flare, może Paldean Fates. Chociaż i te nie były wybitne. Dla mnie właściwie w innych setach z tej ery było kilka ładnych Art Rare i na tym koniec. Dlatego cieszę się, że Pokemony startują z Mega Ewolucjami i będzie to spory powiew świeżości.
v: Twój ulubiony Pokemon i skąd konkretnie ten wybór?
MR: Ciężki wybór. Jest ich kilka. Na podium myślę, że Arcanine i Entei, jeszcze z czasów dzieciństwa. Charizard też bardzo wysoko. Potem Pidgeot, Scyther, Lapras, a nawet Butterfree! Z nowych Pokemonów to w domu jesteśmy fanami Sprigatito. „Listowie”!
v: Na koniec, czy jest coś, co chciałbyś przekazać swoim klientom i fanom?
MR: Skromnie tylko zaproszę do sklepu. Jeśli szukacie azjatyckich kart, pewnych zakupów, dobrej obsługi i pakowania, szybkiego czasu realizacji bez czekania tygodniami na produkty z zagranicy, a ponadto okazjonalnych gratisów to w PikaShop na pewno znajdziecie coś dla siebie.
v: Co Twoim zdaniem najbardziej odróżnia Wasz sklep od konkurencji?

MR: Tutaj zacznę od tego, że jest tych czynników kilka.
Klienci chwalą jakość obsługi, szybkość realizacji i jakość pakowania – każdy box z osobna pakujemy w folię bąbelkową, a potem bezpiecznie ląduje w kartonie z wypełnieniem aby zminimalizować ryzyko uszkodzeń w dostawie.
Chwalą też, dużymi literami lub z wykrzyknikiem, GRATISY. Tu nie mamy żadnej reguły, co trafia do paczki jako gratis, ale zaczynając od koszulek penny sleeves, dodatkowych boosterów, masy kart – od V przez EXy, Art Rate – nawet po SR/SAR/UR, ale rzadziej; aż po nawet całe booster boxy lub karty PSA w przypadku naprawdę dużych, jednorazowych zamówień.
Odchodząc jednak od tego, co klienci zauważają, dla mnie najważniejsza jest oryginalność, autentyczność boxów. Mimo że towar pozyskujemy od sprawdzonych dostawców, to i tak każdy box weryfikujemy z osobna – zaczynając od folii, jej wykonania, przez zamknięcie, wagę całkowitą produktu, po znaki szczególne. Nowy asortyment weryfikujemy również w środku – otwierając losowe sztuki produktów. Dla nas ta autentyczność jest najważniejsza, i choć klienci tego nie zauważają, to na tysiące sprzedanych już boxów, nigdy nie mieliśmy reklamacji dotyczącej np. resealowania boosterów i boxów.
Ponadto ważna jest dostępność asortymentu. Jesteśmy sklepem, a nie dropshippingiem czy pośrednikiem sprzedaży. Nie zbieramy pieniędzy, nie robimy zrzutek na towar, którego jeszcze nie mamy opłaconego lub w przypadku angielskich kart mamy uszykowane pieniądze na subkoncie. Produkty są dostępne u nas i gotowe do wysyłki z bardzo szybkimi czasami realizacji.
Nie ma najważniejszego, ale wszystkie te czynniki składają się w całość. Myślę, że najbliżej temu do „sprawdzony, legit sklep z azjatyckimi kartami od ręki”.
Artykuł nie jest sponsorowany. Zrobiłem zakupy w sklepie PikaShop.pl jak i innych sklepach z mojej polecajki i dzielę się z Wami dobrymi nowinami, gdzie bez problemów kupicie oryginalne karty Pokemon!




















Dodaj komentarz