Chcieliśmy no i dostaliśmy – nowy trailer do gier Pokemon Sword i Pokemon Shield, pokazujący kilka nowości.
Pierwszą z nich są nowe Pokemony. Na razie jestem bardziej zażenowany niż zachwycony. Wcześniejsze designy były naprawdę fajne i bardzo mi pasowały do marki. Natomiast teraz dostaliśmy marną kopię plującego rybą Pelippera oraz ducha w dzbanku (który nie wiem czemu przypomina mi połączenie Pyukumuku z Munną), ale to tylko takie skojarzenie.
Nie no, śmieję się. Ale rzeczywiście Curry Dex będzie, ponieważ wracamy do opcji tworzenia jedzenia dla Pokemonów. Już kiedyś robiliśmy Pokebloki, Pokepuffinki, później zakazano nam bawić się w gotowanie, dając nam fasolki i cukierki… no ale teraz to wszystko wraca pod postacią tłustej kiełbasy. I nie mam do tego zastrzeżeń (jeszcze), bo na razie przypomina mi to mechaniki z 3 i 4 generacji, w których produkowało się jedzenie podbijające statystyki Pokemonów. Tym bardziej, że tak samo jak wcześniej – i tu widzę, że jest opcja na gotowanie ze znajomymi. Co z tego wyrośnie? Jeszcze zobaczymy.
Kolejną „nowością” jest większa różnorodność ubrań i konfiguracji wyglądu bohatera (niby nareszcie, ale z drugiej strony w sumie po co?), oraz tworzenie „karty postaci”. Jako nałogowy zbieracz kart PTCG, ta ostatnia (nic w sumie nie znacząca) niespodzianka, trafiła do mnie najbardziej. Ale teraz jak o tym myślę, strasznie przypomina to „zbieranie trenerów” z Pokemon Masters, które do mnie nie trafiło. Ale wygląda fajnie i chcę to.
To wszystko nadal nie zmienia faktu, że Pokemon Sword i Shield są jak na razie nadal najbardziej zhejtowanymi grami Pokemon. Na reddicie zastanawiają się skąd się będzie brała „Pokekiełbasa” i czy to znaczy, że nie uświadczymy już Taurosów i Miltanków w Pokemon S&S. „Gotta cook em all” rośnie na nowy hasztag w internecie, a (ku memu zaskoczeniu) wszyscy jarają się ciuchami a zwłaszcza koszulką z narysowanym Shuckle’m.
Co z tego wyjdzie? Przekonamy się już w listopadzie. Przyznam, że niechętnie, ale kupię grę, dlatego, że należę do grona osób, które nie lubią oceniać gry na podstawie opowieści innych. Samemu ją ogram i albo się pożegnamy, albo się pokochamy (tylko skrajne emocje się liczą 😉 )