Gamefreak kazał nam baaaardzo długo czekać na nowe informacje na temat drugiego DLC do Pokemon Sword/Shield. Ale nareszcie wiemy – Crown Tundra wyjdzie 22 października. Okej i co dalej?
Crown Tundra, to drugie DLC do Pokemon Sword/Shield. Już od dawna wiedzieliśmy o tym, że wyjdzie, ale nie wiedzieliśmy dokładnie kiedy oraz czego możemy się spodziewać. Gamefreak wczoraj podzielił się nowymi informacjami na ten temat, a ja je dla was zebrałem:
Zimowy region na zimową porę
Crown Tundra będzie bardzo zimnym regionem, który znowu, tak samo jak Isle of Armor, wydaje się być pustym i przytłaczającym miejscem. Zaprezentowane na filmie promocyjnym kawałki krain sprawiają raczej neutralne wrażenie. Nie wyróżniają się mocno swoją innowacją, ale wstrzymam się z werdyktem do momentu wypuszczenia dodatku. Isle of Armor jest co prawda puste – ale było mocno zróżnicowane.
Pokazano również jednego (!!!! JEDNEGO!!!!) nowego-starego Pokemona, czyli Galariańskiego Slowkinga. Nie jestem fanem tego designu, ale na szczęście nie jest tak mocno przekombinowany (a bałem się, że znowu wrócą do najgorszych, pokracznych wyglądów Pokemonów z 5 generacji). Sam Slowking będzie mieć typ Trująco/Psychiczny, ale nadal nie wiemy w jaki sposób będzie ewoluował do swojej formy. Slowbro ewoluował za pomocą przekombinowanego sposobu w DLC, więc pewnie tu będzie podobnie.
Galariański Slowking dołącza więc do bardzo lichej liczby nowych (ekhem… zmienionych) Pokemonów, którymi uraczyły nas oba DLC:
Nowe dynamaxowe przygody
Nowym dodatkiem jest również „Dynamax Adventures” czyli po polsku: Przygody Dynamaxowe (brzmi to bardzo kiepsko :P) które pozwolą graczom na pewne pół-PVP związane z dynamaxowaniem i łapaniem gigantycznych Pokemonów. Tryb wygląda dziwnie, nie jestem do niego przekonany, na ten moment, nie wiemy o nim zbyt wiele, ale z tego co rozumiem – posiada pewne restrykcje i pozwala na złapanie Pokemonów z którymi walczymy, by potem przerzucić je do party. No zobaczymy.
„Powrót” legendarnych Pokemonów
Gamefreak bardzo się chwali, że w Crown Tundra będziemy mogli (uwaga!) ZŁAPAĆ wszystkie legendy. Poważnie, użyto wyrazu „złapać”. Nie bardzo rozumiem, czym tu się jarać, skoro taka opcja była już w starusieńkim Omega Ruby i Alpha Sapphire, no ale złaknieni posiadania pełnego Pokedexu fani są zachwyceni. W końcu można było zobaczyć Rayquazę, czy Lugię w grach na Switcha (pierwszy raz w życiu). Dla mnie to sztuka dla sztuki. Legendarne Pokemony (jak i Mityczne, jak to dzieli je Gamefreak) powinny od samego początku być dostępne w grze, natomiast ubogie w legendy Sword/Shield muszą korzystać z legend innych regionów, żeby w ogóle być fajną grą. Jestem dość mocno zażenowany tym ruchem i reklamowaniem go jako „nowości” w grach.
Mimo to, w internecie słychać dość pozytywny odbiór nowości w drugim DLC. Gracze trochę się stęsknili za Pokemonami przy pandemii i oczekują możliwości odwiedzenia nowej krainy. Ja osobiście, niestety nie podchodzę do tego tak entuzjastycznie, poniweaż doskonale wiem, że Gamefreak zawiodło nas już dwa razy przy grze Pokemon Sword/Shield, więc nie wierzę, że nagle drugie DLC będzie tym przełomowym.
Oczywiście jak będzie na prawdę, dowiemy się już 22 października, gdy DLC wyjdzie. Do tego czasu można pobierać specjalnego Pikachu z czapeczkami (na razie wydano dwa), które…. wydano już za czasów X/Y, ale to co, przecież Gamefreak uwielbia recykling… Kody do Pikachu znajdziecie poniżej.
PS. Czekaliście na Gigantamax Melmetala? No to nareszcie się doczekaliście.