Przeszedłem DLC Isle of Armor i sam nie wiem co o nim myśleć – recenzja

Na początek kilka słów. Pierwsze z dwóch zapowiedzianych DLC do gier Pokemon Sword i Pokemon Shield – Isle od Armor, wyszło 17 czerwca 2020 roku – 7 miesięcy po starcie Pokemon SS.

jedziemy ostro po DLC

Główna seria Pokemon jeszcze nigdy nie raczyła nas żadnymi DLC. Wszystkie nowe i ulepszone rzeczy danej generacji wychodziły zawsze w tak zwanej „trzeciej grze”, lub po prostu nie wychodziły (biedne X/Y). Ale wraz z 8 generacją nastąpiła zmiana. Czy na plus, czy na minus? Spoiler: trudno powiedzieć.

Bardzo trudno jest ocenić decyzję Gamefreak związaną z wypuszczeniem dodatkowej zawartości w tej formie. Z jednej strony ewidentnie widać, że podstawowe Pokemon SS zostało wycięte z zawartości, by wcisnąć nie tylko dodatkowe Pokemony, ale jeszcze kawałek fabularnej przygody. Z drugiej strony – DLC Isle of Armor jest bardzo nierówne i skrajne w tym co oferuje.

Nowa kraina

Jak sama nazwa wskazuje, w DLC trafiamy do Isle of Armor, wyspy na której znajdują się dosłownie 4 budynki – stacja „kolejowa” (która kolejową nie jest, ale co mi tam), Dojo oraz Wieża czerwona i Wieża niebieska. Więcej budynków nie ma i szczerze powiedziawszy ta liczba (powtórzę – cztery budynki) całkowicie mi nie przeszkadza. Wszystko jest dość skondensowane, a Dojo stanowi „małe miasteczko” jest w nim PokeCenter, ale także „sklep” czy fryzjer. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi – samo Dojo możemy „ulepszać” wykorzystując do tego Watty, które wcześniej nie miały zbytniego zastosowania, a teraz praktycznie płacimy nimi wszędzie.

Sama nowa mapa jest moim zdaniem duża i co mnie zaskoczyło – jest bardzo ładna. Wiem, że może nie będzie to popularna opinia, ale podoba mi się zróżnicowanie terenu oraz możliwość przemierzenia jej całkowicie jako Wild Worlda. To bardzo dobry ruch. Pod koniec DLC dostaniemy jeszcze pozwolenie na wypuszczenie naszego Pokemona, by chodził za nami i jest to miłe nawiązanie nie tylko do serii Let’s GO, ale również do sławetnego Heart Gold i Sould Silver, który skradł tą opcją graczy.

Ale jakkolwiek wielka i ładna mapa, nadal graficznie jest to rok w którym w 1999 roku królowało 3D na PC (pamiętacie jeszcze akceleratory grafiki, które wyewoluowały w karty graficzne? to ten czas 😀 ). Tekstury i grafiki są bardzo brzydkie, widać, że mnóstwo z nich się powtarza. Modeli postaci są dosłownie 3 nowe – Co chwile wita nas „dorosły Hau” oraz jego żeńska wersja. Nie ma żadnego trenera który chciałby z nami walczyć w owerworldzie! Ani jednego! I wiecie co? Nie wiem czego się spodziewałem. To jest DLC, liczyłem na nowe walki ze wszystkimi wokoło, a dostałem ledwo kilka i to w określonych fabularnie miejscach… liczyłem na poprawki grafiki a nic się nie totalnie nie zmieniło, nawet rendery Pokemonów i mgła…

Na mapie jest za to mnóstwo „znajdziek” i mnóstwo gigantamax denów, ale co jest problemem – są porozrzucane tak, że ciężko je wszystkie ogarnąć wzrokiem. W podstawce, można spokojnie ogarnąć cały Wild World (podzielony wodą na 2 części) i sprawdzić większość denów, których promień widać z daleka. Tu jest dużo trudniej, bo kraina jest bardziej skomplikowana. Ah i jest jeszcze ulepszenie roweru. W sumie tylko jak się okazuje – wizualne. Ale miło wygląda, gdy nasz góral staje się fatbike.

Nowa „przygoda”

DLC zaraz na starcie wrzuca nas do Dojo, gdzie stajemy się uczniami mistrza Musztardy (Mustard). Oczywiście wykonujemy dla niego zadania (które są biedne i nieskomplikowane), potem go pokonujemy, dostajemy od niego Pokemona (Kubfu), którego ewoluujemy (w Urshifu) i pokonujemy mistrza ponownie. A potem jeszcze przychodzi Hop i robimy z nim questy i witamy się z napisem The End. I to wszystko zajmuje maksymalnie 5 godzin. I tyle.

Nigdy nie byłem zadowolony z prezentowanej fabularnej historii w Pokemonach (ludzie z 5 geny mnie za to nienawidzą), a jedynym fajnym epizodem był Delta Epizod z ORASów. Isle od Armor nie jest w tym wypadku inne, jest biedne, historia jest pretekstem do latania po krainie i nie wnosi totalnie nic do kanonu. Nie ma nawet nikogo złego w tym DLC. Nie spodziewałem się wiele, a i tak się zawiodłem.

Gamefreak chyba nie do końca wiedział do kogo skierować to DLC. Kończąc i maksując podstawkę, wlazłem do Isle of Armor z Pokemonami na 100 levelu i miałem wszystko na hita. Nawet pewien etap, gdzie możecie mieć tylko jednego Pokemona i nim walczyć – nie sprawił mi problemów, bo miałem 999x Exp Candy. Mam wrażenie, że zostałem potraktowany jak nieporadne dziecko rozmawiające z dziadkiem, który wie wszystko i z osobami, które mają mnie za młodzika, słabeusza. Pokonałem Galarską ligę, byłem w TV setki razy, pokonałem sławnego Leona, a wszyscy na Isle of Armor mnie nie znają, a wychwalają Leona jaki to nie był super uczeń i nikt nie może się z nim równać, po czym udają totalnie zaskoczonych, kiedy rozgniatam im pierdnięciem mojego Toxtricity. To nawet nie jest tak, że czułem się nieswojo, byłem raczej wkurzony, że twórcy tak traktują gracza. Nie wiem, czy DLC dostępne jest przed przejściem gry, więc możliwe, że fabularnie z Dojo można zmierzyć się wcześniej, ale wątpię, patrząc na to jak wyskalowane są levele Pokemonów i walk. Mimo to, nie byłem zadowolony z faktu, że nikt w Isle of Armor najwyraźniej nie ma TV i telefonu (i modli się do Leona).

I coś jeszcze?

Jak już zmierzymy się z „historią” to czas połapać nowe Pokemony. Mówiąc nowe – mam na myśli stare, które już świetnie znamy, ale które Gamefreak bezczelnie wyciął. W Isle of Armor pojawiły się tylko 2 nowiutkie, nieznane wcześniej Pokemony – Kubfu i Urshifu. Reszta to stara ferajna. I mam z tym ogromny problem bo po wejściu na nową wyspę, gdy dostajemy ulepszenie Pokedexa, okazuje się, że od tak znamy od razu 100 Pokemonów z Isle of Armor Dex. Gamefreak wykonał moim zdaniem błąd – mieszając stare Pokemony (stare, czyli z Podstawki Pokemon Sword/Shield) z nowymi. W trakcie gry wielokrotnie pytałem się – czy to nowy Pokemon? Czy z Podstawki?

starcie tytanów

Strasznie miesza to cały dex i ma się wrażenie, jakby tych nowych Pokemonów było dużo mniej niż w rzeczywistości dodali. A chciałbym, żebyście wiedzieli, że dodano równo 100 Pokemonów, których nie było w podstawce Pokemon SS (mało, mało, małoooo!!). Oznacza to, że teraz w Pokemon SS można złapać 500 Pokemonów, czyli nadal brakuje nam 40% gry i chciałbym, żeby to było jasne, że mi się to zajebiście nie podoba.

Oprócz nadal dość biednego Pokedexu i nielicznych nowych Pokemonów i ich ewolucji, mamy zestaw kilku nowych itemów, oraz łatwiejszej dostępności przedmiotów pod PVP jak i ataków. Pojawiły się apricorny z których możemy robić nowe (stare) Pokeballe oraz nowe rudy, które wymieniamy na przedmioty u kopaczy. Pojawił się także quest ze znalezieniem 151 Alolańskich Diglettów, który bardzo przypadł mi do gustu, a nagradza nas dodatkowymi Alolańskimi Pokemonami. W ogóle bardzo dużo tu nawiązań do „starego” – Alolańskiego, Kantońskiego, czy nawet Johtońskiego, czy to zapowiedź remake 2 geny?

Pojawiła się także możliwość ulepszenia swojego Pokemona Startera (oraz innych, złapanych wcześniej) do wersji „gigantamax” i szczerze – cieszę się, że zostało to zrobione prosto i dość przyjemnie. Podoba mi się też, że dostaniemy Squirtla oraz Bulbasaura, które od razu mogą się gigantamaxować, jak wcześniej otrzymany Charmander od Leona z podstawowej wersji. Ubolewam tylko, że trzeba wybierać, a nie dostaniemy od razu obu (nara Bulbazaur!).

…i biorąc to wszystko pod uwagę – ciężko jest ocenić nowe DLC. Z jednej strony – nigdy nas coś takiego nie spotkało. Z drugiej – niby jest dobre, ale jednak nie… Ja chciałbym, żeby było jasne, że jestem zwolennikiem wydania ulepszenia gry w formie DLC niż wydania totalnie nowej gry, którą trzeba przechodzić na nowo, by dojść do ulepszeń (jak na przykład w Platinum, czy Emeraldzie… ekhem: Szmaragdzie). Trudno mi jest polecić zakup DLC dla osoby, która nie jest ogromnym fanem Pokemon i której nie zależy na maksowaniu gry i zdobycia pełnego Pokedexa, ale z drugiej strony trudno jest też polecić DLC osobie, która szuka fabuły i czegoś nowego w aktualnym Pokemon Sword i Shield. Ja bawiłem się dobrze i tylko dobrze. To jest taki-sobie dodatek, a odczucia z jego ogrywania są bardzo różne i zmieniają się co chwile. Musicie sami ocenić – czy według was warto. I pamiętajcie, że w cenie dostaniecie jeszcze drugie DLC, które ma wyjść niedługo… ale czy wtedy będą jeszcze jacyś fani, którzy będą na nie czekać?

ona już zna ocenę mojego DLC
zobacz mój gameplay z DLC!

Menu

przeczytaj jeszcze..