New Pokemon Snap – recenzja! Być przyrodnikiem Pokemon!

Lata czekaliśmy na New Pokemon Snap. Nawet nie do końca spodziewaliśmy się, że wyjdzie tak szybko (bo gra była skrzętnie przed nami ukrywana, dopóki nie ujawniono jej na Pokemon Presents). Ale jest! Intrygujący, wręcz unikalny tytuł – New Pokemon Snap! Czy was też kręci robienie zdjęć Pokemonom?

To nie jest pierwszy Snap!

(nie-New) Pokemon Snap – gra, która wyszła w 1999 roku (w 2000 w regionie PAL) na konsolę Nintendo 64. Przeportowana na Wii (2007) i WiiU (2016). Ja nie miałem możliwości zagrania w poprzednią wersję, jest to więc moje pierwsze spotkanie ze Snapem i ta recenzja nie będzie porównywać obu tych gier.

Recenzja jest wolna od spoilerów.

Z tego co wiem, New Pokemon Snap, nie jest traktowany jako „remake”, lecz bardziej jako kontynuacja pierwszego Snapa, ale to też jest trochę naciągane stwierdzenie. Można się pokusić, że nowy Snap to zupełnie nowe otwarcie w fotografii Pokemon, na które musieliśmy czekać około 20 lat!

Kto chce być przyrodnikiem Pokemon?

To ciekawe, ale nawet w takiej grze, która polega na cykaniu fotek, można stworzyć fabułę. Nie jest przesadnie ciekawa i intrygująca, ale w minimalnej formie zachęca nas do eksploracji krain i wyjaśnienia fenomenu „Illuminy”, czyli specjalnego „świecenia” się niektórych Pokemonów w krainie Lental.

Więcej bohaterów nie spotkacie na swojej drodze. A przynajmniej nie… żywych.

A właśnie! Lental! Wypadałoby opowiedzieć trochę o świecie do którego trafiamy. Nie jest to Kanto, Johto, czy Alola, tylko nowa zaprezenowana kraina – Lental (a szkoda, bo i w Kanto i w Johto i nawet w Aloli mamy świetne miejscówki). Składa się z 6 różnych grup wysp (możemy potraktować Lental trochę jak archipelag). Każdą z nich cechuje inny krajobraz i oczywiście inne występujące na niej Pokemony.

No to bierzmy lustrzankę i cykajmy foteczki!

No dobrze. Gotowi na robienie zdjęć? Wybierzmy więc jeden z wielu punktów podróży (lub poszwendajmy się po obozie) i do dzieła! Trafiamy do specjalnego pojazdu (NEO-ONE) którym nie możemy sterować (możemy się tylko w nim obracać o 360 stopni), ale prowadzi nas po wcześniej zaprogramowanej drodze, a my obserwujemy z jego wnętrza zachowania i interakcje Pokemonów.

Co najfajniejsze – Pokemony w Snapie nie są statyczne, wykonują szereg różnorakich akcji. Nie są to takie trywialne rzeczy jak bieganie, czy jedzenie. Często jest to zabawa, taniec, figle, ale także kłótnie i walki. Co jeszcze fajniejsze, często możemy wpływać na zachowanie nie tylko jednego Pokemona, ale czasami nawet całej grupy! Do dyspozycji dostajemy jabłka, którymi możemy rzucać. Oczywiście głównym powodem posiadania jabłek powinno być karmienie Pokemonów, ale wykorzystajcie też waszą fantazję (albo ciemną stronę) i porzucajcie jabłkami w Pokemony. Możecie dzięki temu trochę wpłynąć na ich reakcję, niektóre Pokemony da się strącić ze ścian, obudzić, czy wystraszyć. Nie muszę chyba mówić, że koniecznie powinniście zrobić wtedy zdjęcie! To w sumie ciekawa sprawa, ponieważ jest to chyba pierwsza i jedyna gra Pokemon, która nagradza za robienie „przykrości” stworkom. Niezwykle mi się to podoba.

Słyszycie? To głos pękających….

W trakcie podróży w wybranym przez was punkcie trasy, przez około 2-3 minuty fotografujemy napotkane Pokemony. Mamy do dyspozycji kliszę z około 70 fotkami, więc nie warto robić zdjęć wszystkiemu co popadnie. Z doświadczenia wiem, że zdecydowanie te plus/minus 70 zdjęć na jeden wypad, to i tak dużo. Warto obserwować przez jakiś czas jednego Pokemona. Wydaje się, że nie robi nic ciekawego, ale często zostajemy zaskakiwani jakąś nagłą akcją, czy wydarzeniem w którym stworek uczestniczy. Gra zdecydowania nagradza takie „szpiegowanie” i zachęca do zerkania na pojedyncze Pokemony bardziej, niż na skakanie od jednego do drugiego.

Co ciekawe i dość zaskakujące w dzisiejszych czasach, nie możemy cykać „selfiaczków” z Pokemonami. Jesteśmy jak prawdziwy fotograf profesjonalista – obserwujemy otoczenie i nigdy nie ma nas w kadrze. Już wiem, dlaczego instagramerki nie grają w New Pokemon Snap.

Po skończonej podróży, spośród wszystkich zrobionych przez nas zdjęć, wybieramy tylko jedno zdjęcie na każdy gatunek Pokemona. To ważne, by wybrać najlepsze zdjęcia, ponieważ są one potem oceniane przez profesora Mirrora (naszego mentora, dla którego pracujemy). Na początku zostajemy poinstruowani jaki jest sposób oceny zdjęć, więc przez większą część gry staramy się wykonywać takie, które zdobędą dla nas największą liczbę punktów.

Zdjęcia mają swoje kategorie (gwiazdki), które świadczą o „unikalności” wykonywanej przez Pokemona akcji którą sfotografowaliśmy. Każde zdjęcie które zrobiliśmy, możemy zapisać w pamięci konsoli, lub przerobić je za pomocą wymyślnych filtrów, naklejek i ramek, które odblokowujemy również w trakcie gry. Można lekko podrasować foto Pokemona wykorzystując filtry jak w instagramie, albo przerobić Pokemony na jakieś śmieszne wersje za pomocą naklejek.

Nowe bajery odblokowujemy za pomocą questów, czyli zadań pobocznych, które zleca nam profesor i jego pomocnicy (nasi ekhem… przyjaciele). Jestem trochę zawiedziony systemem questów, ponieważ jest on dość mocno nieczytelny i nie pokazuje jasno jakie zadania już wykonaliśmy, a jakie nie. Trzeba też dokładnie wczytywać się w opisy zadań, ponieważ są dość szczegółowe. Samych zadań jest ogromna liczba, ale nie wszystkie nagradzają nas dodatkowymi bajerami. Moim zdaniem ten aspekt wymaga dopracowania. No chyba, że nie jestem aż tak wielkim odkrywcą jak myślałem.

Jak to nie ma National Dexu w Snapie?

Illuminuda…

W trakcie zabawy z fotografowaniem odblokowujemy nowe wyspy i miejscówki (lub pozwala nam się fotografować Pokemony w nocy). Podsumowaniem każdej z wysp jest podróż pośród Pokemona Illuminy – jednego z kilku specjalnych (niespecjalnie ciekawych moim zdaniem) Pokemonów, które świecą i wokół których gromadzą się inni „kumple”. Prawdę mówiąc Illumina Pokemon to moim zdaniem najsłabsza część gry. Pierwsze spotkanie z takim Pokemonem jest zawsze niesamowicie nudnym przeżyciem. Kolejne są troszkę lepsze, bo z reguły pojawiają się dodatkowe Pokemony, których wcześniej nie było, ale nadal jest to raczej słaby punkt programu, a według twórców to właśnie miał być top of the top.

Nie będę też spoilerował jakie to są Pokemony i ile ich jest, żebyście się nie zawiedli. W każdym razie system Illumina jest wytłumaczony fabularnie, ale jak – to musicie już odkryć sami. Ja przyznam się szczerze, że zawiodłem się na tym „fenomenie” i nie podobał mi się.

To tylko tak fajnie wygląda, wbrew pozorom jest niefajne.

National Photodex

Wydaje się więc (a przynajmniej tak nam mówi Profesor Mirror), że głównym celem gry jest uzupełnienie Pokedexu krainy Lental, który przewrotnie został tu nazwany Photodexem. Warto dodać, że nie jest to National Dex i w samym Lentalu znajdziemy 214 sztuk Pokemonów i powiem to całkiem szczerze – myślałem, że będzie ich mniej.

Sam Photodex podzielony jest na 3 kategorie: Pokemony, mapa i miejscówki/przedmioty. Ku mojemu zaskoczeniu, jest zrobiony bardzo dobrze jak na tak niszową grę. Pokemony mają swoją numerację, a ich opisy odblokowują się, gdy zdobędziemy 4 zdjęcia danego Pokemona. Ocena punktowa zdjęć się nie liczy, ale liczą się „gwiazdki” oznaczające unikalne zachowania danego Pokemona. Dopiero wtedy odblokowuje się karta opisu Pokemona i możemy uznać wpis jako „uzupełniony”. Wychodzi więc na to, że uzupełnienie Photodexa nie jest taką prostą sprawą i nie wystarczy porobić jedno byle jakie zdjęcie, by „zaliczyć” wpis. Trzeba zroić po 4 zdjęcia!

Mieć cztery fotki Pichu to jak wygrać z…

Ciekawie zrobiony jest za to Photodex „miejscówkowy” nazwany ambitnie w grze po prostu „map”. Okazuje się, że jest to bogata skarbnica wiedzy o tym jakie Pokemony pojawiają się podczas fotografowania w odpowiednich miejscach, które odwiedzamy. To nieprawdopodobne, że takiej opcji nie ma jeszcze w standardowych grach Pokemon! Trenerzy mieliby bardzo fajne narzędzie w swoich rękach.

Chodź, polajkuj moje zdjęcia!

Intensywnie promowaną nowością w Snapie jest internetowy portal, w którym możemy wrzucać nasze zdjęcia (lub ich przeróbki), popatrzeć na prace innych osób, lub porównać swoją punktację z innymi graczami.

UWAGA! Aby korzystać z menu internet, potrzebna jest wykupiona i działająca subskrypcja Nintendo Switch Online! Bez tego, nie dostaniecie się do tej zakładki w grze!

Na własnej foto-stronie możemy umieścić sześć (i szkoda, że TYLKO sześć) waszych zdjęć, oraz dwa zdjęcia, które wybiera Profesor Mirror i promuje je dla was. Możemy tu też pochwalić się swoją punktacją i promowanym przez nas tytułem (tytuły zdobywamy w trakcie gry).

Każde umieszczone w internecie zdjęcie możemy ocenić medalami/punktami „Sweet!”. Za każdym razem, gdy ja oceniałem zdjęcia innych, otrzymywali oni 10 „sweet punktów”. Za dobycie odpowiedniej liczby punktów, otrzymujemy nowe tytuły, którymi możemy się chwalić. Zastanawia mnie jak będzie wyglądał system oceniania za 6 czy 12 miesięcy. Ilu jeszcze graczy będzie oceniało zdjęcia innych? Jak trudno będzie zdobyć 1000 punktów „sweet”?

Single-player internet photography game

Wiecie jaka jest idea Pokemonów, co nie? Złap je wszystkie! Tak mówiły nagłówki każdej gry Pokemon. I wiecie, za każdym razem, kiedy nie udało się ich złapać, zawsze mogliśmy się nimi wymienić z innymi, bardziej ambitnymi znajomymi (czy nawet nieznajomymi w formie Wonder Trade). W nowym Snapie zostajecie zostawieni smi sobie. Nie ma możliwości „wymiany zdjęć” między znajomymi, więc jeśli czegoś samemu nie odblokujecie – nie zdobędziecie tego nigdy. Wiecie. Jak w 95% wszystkich gier. Okej, wiadomo, nie są to standardowe Pokemony, które się łapie i potem nimi walczy. Ale zastanawia mnie jak duża będzie frustracja części graczy, którzy zderzą się ze ścianą wymaganego grindu i porzucą grę zarzucając jej brak rozwoju, czy zero kooperacji. Zupełnie inaczej niż w tych (hehe) standardowych Pokemonach.

Tak – Snap jest grą single player. Nie można nawet posadzić obok konsoli znajomego i porobić zdjęcia razem. To przygoda dla totalnie jednego, samotnego gracza. Nie powiem, że jest to wada, ale skoro uruchomiono portal do chwalenia się zdjęciami, było już tak blisko by uruchomić miejsce na… wymianę zdjęciami, albo wpisami w Photodeksie. Cóż… Mówimy w końcu o Pokemonach. Wymiany, walki, przyjaźń i radość.

Czy to przez zawalone serwery, czy też… inne problemy, wczytywanie zdjęć innych graczy jest katorgą…

Grind gorszy niż w Sword/Shield

Pytanie, jak gra będzie wyglądała za kilka miesięcy nie jest zadane bez powodu. New Pokemon Snap jest grą niesamowicie powtarzalną i wymagającą ogromnego… grindu. Może się to wam podobać, albo nie.

W każdej z odwiedzanych przez nas miejscówek otrzymujemy doświadczenie i zwiększa się nasz poziom eksploracji. Dzięki wyższemu poziomowi (każda miejscówka ma trochę inne wymagania i poziomy) Pokemony które odwiedzamy wykonują troche inne akcje. Sprawia to, że wracamy po kilka, albo kilkanaście razy w to samo miejsce, często obserwując tego samego Pokemona, tylko po to, by cyknąć trochę lepsze, lub inne zdjęcie, które może (ale nie musi) być oceniane lepiej.

Śpiący Sylveon, za pierwszym razem super, ale jak widzicie go po raz setny…

Tym bardziej, że cały czas oglądamy praktycznie te same Pokemony z tymi samymi zachowaniami. Mniej-więcej rozpoznajemy już, kiedy który z nich się pojawi i w którym momencie skoczy, zawyje, czy mrugnie okiem. Oczywiście ma to sprawić, że lepiej uchwycimy odpowiednią akcję Pokemona i dostaniemy więcej punktów. Ale po pewnym czasie zastanawiamy się w ogóle po co powtarzamy kolejny raz dokładnie tę samą trasę. Czujemy się trochę jak w dniu świstaka, pzeżywając w kółko ten sam dzień.

Na szczęście Pokemony mają dość bogatą „paletę akcji”, często dzieje się coś śmiesznego, lub intrygującego. To dlatego, że dosłownie wszystkie dotychczas wydane gry Pokemon w które grałem (a było tego mnóstwo) prezentują wyłącznie statyczne Pokemony. Stojące w miejscu, walczące (a dokładniej wyłącznie w momencie wykonywania ataku), lub ewentualnie biegające. Zupełnie inaczej, kiedy oglądamy Pokemony jako trener, a inaczej jako przyrodnik, widząc zachowania między nimi.

Nie powinienem pisać tu tego żartu, ale „chłopaki, czym się skacze?”

Jest przynajmniej ładnie…

Nowy Pokemon Snap wygląda bardzo ładnie… jak na grę Pokemon. Wiecie… jesteśmy w 2021 roku. Jaramy się ray-tracingiem, 4K, USB 3.0 i 5G… żadnej z tych rzeczy nie ma w nowym Snapie. Mimo to, jest to jedna z najładniejszych gier Pokemon w jakie możecie zagrać na Nintendo Switch. Tylko tyle i aż tyle. Zarówno projekty Pokemonów jak i lokacji w których żyją – stoją na wysokim poziomie. Dużo wyższym, niż to, co widzieliśmy chociażby w Sword/Shield. Ale nie jest to poziom roku 2021. Fani już od dawna nie mają złudzeń, że międzynarodowa franczyza zarabiające grube miliardy zatrzymała się w 2005 roku. Ja mógłbym z tym żyć, gdyby nie to, że zabrano mi National Dex. Dla mnie jest to oczywista wada.

Ale trochę więcej pozytywów można powiedzieć o udźwiękowieniu. Celowo omijam tu wyraz „muzyka”, bo niestety to plumkanie w tle raczej nie zostanie u nikogo w głowie na dłużej. To co mnie zaskoczyło, to bardzo dobre udźwiękownienie stworków. Warto zagrać w nowego Snapa z podłączonymi słuchawkami. Twórcy gry zrobili w sumie kawał dobrej roboty, ponieważ często zanim zobaczymy danego Pokemona – usłyszymy go. I jest to dźwięk przestrzenny. To oznacza, że w trakcie gry, możemy usłyszeć głos stworka zza siebie po prawej stronie i gdy się odwrócimy w tym kierunku – rzeczywiście on tam będzie. Która gra Pokemon miała coś takiego, co?! Zaskoczyło mnie to bardzo pozytywnie i sprawia, że eksploracja wydaje się być trochę ciekawsza. Trochę bardziej realna.

Musicie mi uwierzyć na słowo – Wooper wydaje dźwięki, chociaż nie ma rąk!

Czy za miesiąc ktoś w to będzie grać?

New Pokemon Snap jest dla mnie grą zaskakującą. Nie będę ukrywał, że przez wiele lat czekałem na powtórne wydanie tego tytułu w odświeżonej formie. Czekałem właśnie na taką grę, jaką zafundowali mi twórcy. I mimo wszystko.. trochę się zawiodłem.

Nie spodziewałem się, że będzie to taki powtarzalny tytuł, zmuszający do trochę bezcelowego grindu. że będzie to tytuł z takimi skrajnościami. Z jednej strony – znajdźcie mi drugą grę tego typu, ale z drugiej… myślę sobie, kto będzie w to grał za miesiąc, czy dwa, kiedy nacyka już 5000 (albo i więcej) zdjęć Pokemonów?

Nowy Pokemon Snap jest grą, która wiele razy was zaskoczy, ale po pewnym czasie nie pokaże już nic więcej nowego. Ja bawiłem się bardzo dobrze… ale… przez kilka dni. Dawno żadna gra Pokemon nie znudziła mnie tak szybko… pytanie, czy jest to moja wina, czy wina samej gry?

Więcej o New Pokemon Snap przeczytacie również na oficjalnej stronie gry.

Snapowe dodatki

Do gier Pokemon Snap, niektóre sklepy dokładały specjalne dodatki premierowe – zestaw naklejek, obustronny plakat oraz ramka do zdjęcia z motywem z Pokemon Snap. Ramka nie jest metalowa i nie jest na magnes. Ma specjalną powłokę, która przykleja się do każdego nie chropowatego materiału nie niszcząc go! Super sprawa! A tak prezentują się gadżety:

Menu

przeczytaj jeszcze..