Skończyła się właśnie wielka (potworna) wyprzedaż na największej na świecie platformie do grania – Steam. Czytając niektóre wpisy i komentarze w internecie, zauważam narzekanie wielu osób, odnośnie akcji: że wyprzedaż była słaba, że dają wiecznie te same gry, że promocje są kiepskie i że w ogóle Steam się kończy (!).
Ja osobiście wielu gier nie kupiłem na tej wyprzedaży. Od dłuższego czasu śledzę promocje i obniżki gier i te które były na mojej liście życzeń są już tanio zakupione na moim koncie. Czy dla mnie wyprzedaż była kiepska? Oczywiście, że nie! Po prostu większość gier na które polowałem – już mam. Nowych nie opłaca się jeszcze kupować bo na żadnym serwisie (nie tylko Steamie) nie są przecenione. Mając 517 gier, nie jestem w stanie zagrać nawet w połowę z nich. Wiele czeka na swoją kolej w niekończącej się liście. Nie muszę już dzisiaj kupować kolejnych gier, skoro zacznę w nie grać (przy dobrych wiatrach) za kilka miesięcy. Wtedy mogą być kilka procent tańsze!
Steam się nie kończy. Steam zorganizowało świetną letnią wyprzedaż, dzięki której (jak czytam) czołowi polscy producenci gier zarobili łącznie 5 mln dolarów (no dobra, minus 30% marża Steam) i wskoczyły na giełdzie średnio o 2% w czasie wyprzedaży. Wyobraźcie sobie, w czasie kilku dni sprzedano 80 tysięcy sztuk gry Wiedźmin 3 i (co dla mnie jeszcze lepsze) 334 tysiące gry Wiedźmin 2! Czy takie dane sugerują, że wyprzedaż na Steamie była kiepska, skoro właśnie 334 tysiące graczy czekało by zakupić polską (wcale nie najnowszą) grę?